Geolokalizacja będzie nowym źródłem zysku dla sieci komórkowych. Klienci też zyskają.
Idziesz ulicą, dostajesz SMS od operatora. „Kawiarnia na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu. Rabat 30 proc. na kawę”. Kupujesz kawę taniej, a kawiarnia rozlicza się za to z siecią komórkową. Tak w najprostszy sposób wyglądać może połączenie geolokalizacji z marketingiem i reklamą. Sieci komórkowe na polskim rynku myślą, jak na tym zarabiać.
„Możesz otrzymać 30 minut do Orange ważne 7 dni, jeżeli do godziny 20.00 wyrazisz zgodę na przetwarzanie Twoich danych o lokalizacji w celu świadczenia usług o wartości wzbogaconej (...)” – wiadomości takiej treści wysłał niedawno do swoich klientów Orange. Operator zbiera, jak wymaga tego prawo, zgody klientów na wykorzystywanie danych o ich położeniu. Wojciech Jabczyński, rzecznik sieci, podkreśla, że na razie sieć nie ma konkretnych planów wykorzystania tak pozyskiwanych informacji.
Ale analitycy nie mają wątpliwości: Orange testuje rynek. Prędzej czy później wprowadzi usługi marketingowe, które wykorzystywać będą informację o naszym położeniu.
Reklama
Na razie ten rynek w Polsce raczkuje, choć niektórzy operatorzy już rozwijają na nim swoje usługi. Najbardziej zaawansowany jest T-Mobile. – Pierwsze kampanie testowe z wykorzystaniem geotargetowania przeprowadziliśmy we wrześniu 2010 roku. Zostały bardzo dobrze przyjęte przez klientów i dlatego zdecydowaliśmy się na wprowadzenie tego typu usług na stałe do naszej oferty reklamy mobilnej – mówi Wojciech Strzałkowski z biura prasowego T-Mobile.
Zgodę na otrzymywanie reklamowych komunikatów wyraziło dotąd 3,6 mln osób, czyli 24 proc. klientów operatora. Sieć może wysłać im reklamę dostosowaną do płci i wieku, ale i potencjalnej siły nabywczej klienta, biorąc pod uwagę rodzaj telefonu i wysokość abonamentu. Wśród osób, które wyraziły zgodę na otrzymywanie reklam, jest 1,4 mln klientów kontraktowych (czyli tych, którzy płacą abonament). Operator realizował już np. kampanię Getin Banku, w ramach której rozsyłał SMS-y z informacją o ofercie oraz imieniem i nazwiskiem konsultanta, który za chwilę zadzwoni ze szczegółami. Z kolei sklep Reeboka w warszawskim centrum handlowym Arkadia wysyłał za pośrednictwem T-Mobile SMS-y zapraszające na zakupy z rabatem 20 proc. – Liczba kampanii realizowanych przez PTC tą drogą podwoiła się w ciągu ostatniego kwartału – dodaje Strzałkowski.
Ile jego firma na tym zarabia, nie ujawnia, ale liczy na dynamiczny rozwój rynku dzięki smartfonom. Polacy według szacunków kupią ich w tym roku ponad 5 mln.
Jednak rynek usług wykorzystujących geotargetowanie rozwija się powoli. Jesienią oferty oparte na geolokalizacji wprowadzi Bank Millennium – klient, przechodząc koło sklepów czy galerii, dostanie informacje o rabacie, jeśli zapłaci kartą banku.
Polacy mogą być nimi zainteresowani. Jak wynika z badań firmy doradczej KPMG „Consumers & Convergence V. Zintegrowany styl życia”, akceptacja śledzenia nas przez reklamodawców rośnie. W roku 2008 akceptowało ją 50 proc. badanych. Na koniec ubiegłego roku gotowych dać taką zgodę było 62 proc. badanych. Jednak nic za darmo. Badani wyraźnie podkreślali, że warunkiem zgody jest otrzymanie w zamian konkretnej korzyści w postaci lepszej oferty czy rabatu.