Dyrektor produkcji, który nie tylko usprawni linie technologiczne, ale i profesjonalnie zajmie się zakupami surowców. Albo zarządca nieruchomości, który jednocześnie sprawdzi się w roli inspektora bhp i ma do tego uprawnienia. Ewentualnie szef kuchni, który po skończonym dyżurze weźmie miotłę i posprząta salę. Takich zawodowców, skłonnych pełnić dwie albo i trzy funkcje w jednej, poszukuje dziś coraz więcej firm. Nazywają ich pracownikami hybrydowymi. Powodem takich wymagań jest to, co zawsze – konieczność zaciskania pasa. Przedsiębiorstwo zatrudniające na stanowiskach, gdzie to możliwe, multizawodowców w skali roku może oszczędzić na kosztach pracy 5 – 10 proc.
Fakt, że zapotrzebowanie na pracowników hybrydowych rośnie, potwierdzają zarówno przedstawiciele największych firm rekrutacyjnych, head-hunterzy, jak i portale internetowe z ogłoszeniami. – Liczba zleceń na rekrutację specjalistów średniego i wyższego szczebla, którzy łączyliby dwie funkcje w ramach jednego etatu, wzrosła o ponad 15 proc. w stosunku do roku 2011 – wylicza Artur Ragan z agencji Work Express. Podobnie jest w agencjach Work Service i Antal International. Wszystkie zgodnie podkreślają, że obecnie największe zainteresowanie multizawodowcami jest w branży motoryzacyjnej, przemyśle ciężkim oraz w sektorze dóbr szybko zbywalnych (FMCG).
Jednak firmy narzekają, że znalezienie hybrydowców z odpowiednimi kwalifikacjami jest niezwykle trudne – brakuje menedżerów, którzy mieliby zarówno wiedzę, jak i doświadczenie w dwóch lub trzech specjalnościach. Przykładowo agencja Antal International intensywnie szukała specjalisty dla koncernu motoryzacyjnego na Dolnym Śląsku, który miałby w małym palcu technologię produkcji, a jednocześnie odpowiadałby za utrzymanie ruchu. Do tej pory zajmował się tym inżynier technolog oraz kierownik utrzymania ruchu.
Reklama
Z kolei jedna z firm z branży kosmetycznej szuka specjalisty, który ma odpowiadać za proces technologiczny, optymalizację kosztów, a także zakupy i łańcuch dostaw. Taki hybrydowiec może liczyć na sowite wynagrodzenie, czyli zwykle o 20 – 30 proc. wyższe niż specjalista w jednej dziedzinie.
– Ostatnio zrekrutowaliśmy np. specjalistę od tworzyw sztucznych, który ukończył mechanikę precyzyjną i po krótkim przeszkoleniu mógł kierować dwoma działami – wyjaśnia Roman Zabłocki z Antal International. Jego zdaniem na hybrydowców nadają się osoby z co najmniej ośmioletnim doświadczeniem, które co najmniej trzy razy zmieniały firmy i stanowiska, za każdym razem podejmując zupełnie inne wyzwania zawodowe.
Sęk w tym, że wysokiej klasy specjaliści z reguły niechętnie decydują się na pracę na dwóch lub trzech stanowiskach jednocześnie. Z danych Work Express wynika, że osiem na dziesięć osób, którym proponowano takie łączone stanowiska, nie była zainteresowana ofertą. – Jako specjaliści z doświadczeniem nie muszą godzić się na hybrydowy etat, bo znają swoją wartość – twierdzi Ragan. Najbardziej odporni na takie propozycje są specjaliści IT, ale oni od lat nie szukają pracy, tylko przebierają w ofertach zatrudnienia.
Hybrydowcami mogą być nie tylko wysokiej klasy specjaliści. Również pracownicy techniczni i zwykli robotnicy coraz częściej wykonują dla swoich pracodawców zadania niezwiązane ze swoją funkcją i wykształceniem. Na przykład monterzy telewizorów, gdy wyprodukują już określoną kontraktem partię, przesuwani są do działu kontroli jakości, aby sprawdzali tam, czy w gotowych produktach nie ma wad. A następnie do magazynu, żeby zapakować towar.
Specjaliści od rekrutacji widzą jednak także zagrożenia związane z popytem na multizawodowców. W momencie gdy gospodarka wróci na właściwe tory i nabierze rozpędu, większość z nich dojdzie do wniosku, że już nie musi pracować za dwóch w ramach jednego etatu i odejdzie. Rekrutacja rozpocznie się od nowa, przez co firma z opóźnieniem skonsumuje efekty wzrostu koniunktury.

Co nas czeka na rynku pracy

Tylko 13 proc. mikro, małych i średnich firm chce w 2012 r. przyjmować nowych pracowników. Większość, 78,1 proc., zamierza utrzymać zatrudnienie, jeżeli warunki na to pozwolą, a tylko 9 proc. zakłada zwolnienia – wynika z badań przeprowadzonych przez PKPP Lewiatan.

Najbardziej ambitne plany dotyczące zwiększenia zatrudnienia mają przedsiębiorstwa zajmujące się działalnością naukowo-techniczną: jedna czwarta zapowiada rekrutację. Optymistycznie patrzą w przyszłość firmy konsultacyjno-doradcze, bo osłabienie gospodarcze zwykle zwiększa popyt na usługi ekspertów. Nie będzie natomiast wzrostu zatrudnienia w handlu hurtowym i detalicznym. Tu dwa razy więcej firm zapowiada zwolnienia niż rekrutację.

Polityka rekrutacyjna zależy od regionu. W Wielkopolsce ponad 26 proc. MSP zakłada wzrost zatrudnienia, natomiast tylko 7,6 proc. chce zwalniać. Odwrotna sytuacja jest w Zachodniopomorskiem, gdzie prawie 20 proc. MSP planuje ograniczenie zatrudnienia, a jedynie 9,8 proc. jego wzrost.

Z badań Lewiatana wynika również, że firmy nie wykluczają podwyżek. Mogą na nie liczyć przede wszystkim tzw. kluczowi pracownicy, a także osoby zatrudnione w spółkach, które osiągnęły dobre wyniki finansowe. Co ciekawe, przedsiębiorcom zależy na utrzymaniu pracujących w firmie ludzi. Prawie dwie trzecie z nich uważa, że należy inwestować w rozwój zawodowy pracowników. Jednocześnie jednak aż 60 proc. MSP uważa, że inwestycje w aktywa trwałe są ważniejsze niż inwestycje w ludzi.