– Giganci mocno poślizgnęli się na gazie. Łupkową rewolucję w Stanach Zjednoczonych zapoczątkowały bowiem małe firmy i to one mają większość najbardziej atrakcyjnych koncesji wydobywczych w tym kraju. Wielcy się spóźnili. Dlatego przejmując teraz koncesje za granicą, próbują udowodnić, że tym razem nie przegapią okazji – wyjaśnia Paweł Kordala, analityk X-Trade Brokers DM.

To jest jeden z powodów, dla którego amerykańskie giganty naftowo-gazowe tak mocno weszły do Polski. Zwłaszcza że początkowe szacunki mówiły o tym, że mamy największe na naszym kontynencie ilości niekonwencjonalnego surowca, a w dodatku cena gazu jest tu sporo wyższa niż w USA. – Tam za paliwo płaci się 2 dol/MBtu, podczas gdy minimalny koszt produkcji jest co najmniej dwa razy wyższy – tłumaczy DGP Peter Csaszar, analityk KBC Securities N.V.

W Polsce za gaz płacimy ponad sześć razy więcej. Dla firm wydobywczych może to być więc świetny biznes. Choć poszukiwania w naszym kraju nie przyniosły jeszcze wymiernych efektów, bo wciąż nikt nie wie, ile gazu mamy i czy w ogóle jego wydobycie będzie opłacalne, amerykańskie koncerny zanotowały w ciągu ostatnich trzech lat imponujący wzrost notowań swoich akcji. Część analityków nie ma wątpliwości, że spora w tym zasługa właśnie decyzji o rozpoczęciu wierceń poza Ameryką Północną.

– Widać, że rynek na razie ufa tym firmom, choć podbicie na tej podstawie kursów amerykańskich koncernów to mocno spekulacyjne zachowanie – przekonuje analityk XTB. Jak zaznacza Kordala, firmy zaangażowały się bowiem w bardzo ryzykowne przedsięwzięcie i jeśli okaże się, że wyniki poszukiwań nie spełnią oczekiwań, można spodziewać się korekty notowań ich akcji. Co ciekawe, na razie beneficjentami łupkowego boomu w Polsce nie stały się rodzime koncerny. Eksperci twierdzą, że wszystko to ma związek ze skalą niezbędnych inwestycji, które mają doprowadzić do potwierdzenia zasobów i uruchomienia wydobycia. W Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie szacują, że tylko na jedną koncesję trzeba będzie wydać nawet 30 mld zł.

Reklama

– To niesłychane obciążenie dla polskich firm. Wystarczy wspomnieć, że budowa elektrowni atomowej ma kosztować 40 mld zł. Wątpię, czy nasze koncerny są w stanie samodzielnie udźwignąć taki ciężar inwestycyjny, nawet jeśli kilka rodzimych spółek połączy siły i dostanie wsparcie Skarbu Państwa – tłumaczy Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. Według niego aby projekt wydobycia gazu z łupków ruszył, konieczne jest wsparcie z zagranicy.

– Bez tego sukcesu nie będzie – podkreśla nasz rozmówca. Na razie jednak tylko słychać o możliwych sojuszach Lotosu, PGNiG czy Orlenu z amerykańskimi lub kanadyjskimi gigantami. Efektów jednak nie ma. – Wiemy, że gaz w łupkach mamy. Kluczem do skorzystania z tych zasobów jest jednak technologia. Czy ta amerykańska sprawdzi się na polskim gruncie i będzie opłacalna? Dziś nie wiadomo – dodaje Andrzej Sikora.