Do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wpłynęło 1991 zawiadomień od klientów Amber Gold, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez spółkę. Ich roszczenia opiewają na 126 mln 479 tys. zł - poinformował w piątek Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury.

Prokurator powiedział, że śledczy w prowadzonym postępowaniu dotyczącym Amber Gold wnikliwie analizują dokumenty zabezpieczone podczas przeszukań ABW siedzib gdańskiej spółki.

Odnosząc się do informacji podanej przez prezesa Amber Gold Marcina P. na początku sierpnia, że spółka ma złoto zdeponowane w skarbcach w Warszawie i w Szwajcarii, Szelągowski powiedział, że "w toku prowadzonych czynności prokuratura podejmuje także pewne sprawdzenia poza granicami kraju".

Po kontroli siedzib spółki prokuratura zajęła kruszce o nieustalonej jeszcze wartości. Śledczy zabezpieczyli 57 kg złota, kilogram platyny oraz mniej niż kilogram srebra.

Reklama

Działania prokuratur i sądów w sprawie Amber Gold skrytykował w piątek szef SLD Leszek Miller. Według Millera "trzeba zerwać z powszechną manierą niekomentowania wyroków sądowych", a "prokuratura i sądy nie mogą być państwem w państwie, wyłączonym spod jakiejkolwiek kontroli". Zdaniem Millera sprawę Amber Gold pomogłaby wyjaśnić sejmowa komisja śledcza.

Powołania komisji śledczej chce też PiS i Solidarna Polska. SLD wnioskuje ponadto o informację rządu na temat kar dla twórców piramid finansowych.

Kwestie związane z Amber Gold mogą zdominować posiedzenie Sejmu zaplanowane w przyszłym tygodniu. Na razie punktów tych nie ma w porządku obrad, a z sejmowej arytmetyki wynika, że żaden z wniosków o komisję śledczą nie ma szans na przegłosowanie, jeśli nie poprze go przynajmniej kilku posłów z koalicji PO-PSL. PO uważa, że na tym etapie wyjaśniania sprawy komisja nie jest potrzebna. Natomiast szef PSL Waldemar Pawlak nie wykluczył, że ludowcy poprą powołanie komisji.

W piątek Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał w zakończonym postępowaniu, że reklamy publikowane przez Amber Gold nie wprowadzały klientów w błąd.

Rzeczniczka prasowa UOKiK Małgorzata Cieloch podała, że postępowanie w tej sprawie wszczęto w listopadzie 2011 r. Urząd badał wzory umów stosowane przez spółkę oraz jej materiały reklamowe. "Postępowanie miało na celu ustalenie, czy mogło dojść do naruszenia przez firmę zbiorowych interesów konsumentów" - wyjaśniła rzeczniczka.

W ramach postępowania regulator sprawdzał, czy informacje zawarte w reklamach odpowiadały warunkom oferowanych umów, oraz praktyce przedsiębiorcy.

"Pod tym względem przekaz reklamowy był w pełni odzwierciedlony w treści umów, a te - do momentu pojawienia się problemów finansowych spółki - były przez Amber Gold konsekwentnie wykonywane. W tym kontekście informacje przedstawiane w reklamach były prawdziwe i nie wprowadzały konsumentów w błąd" - poinformowała rzeczniczka.

Dodała, że w trakcie postępowania UOKiK zakwestionował trzy klauzule stosowane w umowach przez Amber Gold, które dotyczyły niejasnych kryteriów ustalania cen kruszców. Po interwencji Urzędu spółka zmieniła lub usunęła z wzorca umownego wszystkie kwestionowane postanowienia.

Amber Gold to spółka inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła bardzo wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia na stronie internetowej pojawiła się informacja o likwidacji spółki.

Tydzień temu prokuratura w Gdańsku postawiła założycielowi firmy i jej prezesowi Marcinowi P. sześć zarzutów. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i wydano zakaz opuszczania kraju.