Lotnisko już na początku przyszłego roku, podziemna stacja kolejowa i mnóstwo pasażerów w nowoczesnym terminalu – Radomiowi braku ambicji zarzucić nie można.

Według optymistycznych zapowiedzi otwarcie lotniska w Radomiu może nastąpić już na początku przyszłego roku. Plany są ambitne, a takie lotnisko bez wątpienia mogłoby ożywić południowe Mazowsze, jednak wśród ekspertów brakuje przekonania odnośnie rentowności takiej inwestycji.

Port Lotniczy Radom powstanie na terenie obecnego lotniska wojskowego. Istniejąca infrastruktura obiektu będzie stopniowo dostosowywana do potrzeb międzynarodowego lotniska cywilnego na kolejnych etapach jego rozwoju. Na samym początku pasażerowie będą odprawiani w terminalu odkupionym od portu w Łodzi, a pas startowy będzie miał długość 1800 metrów i będzie mógł przyjąć samoloty o rozpiętości skrzydeł do 36 metrów, czyli chociażby Boeingi B737 czy Airbusy A320. W kolejnym etapie lotnisko ma zostać rozbudowane, co umożliwi lądowanie większym samolotom.

Plan biznesowy lotniska opiera się na modelu mieszanym. Radom chciałby współpracować z jednym przewoźnikiem niskokosztowym, a poza tym oferować loty rejsowe i czarterowe, licząc na działające w regionie biura podróży. W planach jest też ruch cargo oraz lotnictwo ogólne (general aviation). O ile przeloty cargo póki co brzmią dość tajemniczo, to radomskie lotnisko mogłoby ponoć faktycznie odciążyć warszawskie Lotnisko im. Fryderyka Chopina w kwestii general aviation, czyli lotów prywatnych.

Reklama

Jeśli chodzi o liczbę pasażerów, docelowo lotnisko chce obsługiwać 550 tys. osób rocznie, jednak prognoza na pierwszy rok działalności to 60 tys. osób. Obciążenie lotniska mogłoby się zwiększyć po zakończeniu – planowo w 2015 roku – modernizacji linii kolejowej z Warszawy. Według twórców przedsięwzięcia w zasięgu 30-minutowej podróży na lotnisko znajdują się 3 mln osób.

Duża część ambitnych planów lotniska oparta jest o poszukiwanego póki co inwestora. To dzięki niemu miałaby ruszuć budowa docelowego wariantu terminalu, który zakłada nawet linię kolejową lub tramwajową zatrzymującą się na stacji podziemnej bezpośrednio pod lotniskiem. W scenariuszach określanych przez spółkę jako pesymistyczne, zwrot nakładów nastąpiłby po 20 latach funkcjonowania lotniska, a docelowy projekt architektoniczny w momencie gdyby właścicielem obiektu pozostałoby wyłącznie miasto Radom zrealizowano by do 2020 roku.

Taka inwestycja bez wątpienia mogła by gospodarczo tchnąć nowego ducha w centralną Polskę, przyciągając inwestorów i podróżnych, a także umożliwiając mieszkańcom swobodniejsze podróżowanie. Wszystko zależy jednak od tego, jak plany te zweryfikuje rzeczywistość, która sprowadzi się najprawdopodobniej do dwóch kwestii – znalezienia inwestora oraz przyciągnięcia linii lotniczych, a za nimi podróżnych.