Japonia idzie w ślady Europejskiego Banku Centralnego oraz Fed i zamierza stymulować gospodarkę przez dodruk jenów. Do końca 2013 r. Bank Japonii wykupi obligacje warte 80 bln jenów (3,2 bln zł), o 10 bln jenów (400 mld zł) więcej, niż do tej pory planowano – poinformowano wczoraj w Tokio.

– Rynki zamorskie zwalniają silniej, niż oczekiwaliśmy, więc musieliśmy zredukować oczekiwania wobec gospodarki Japonii. Jej odbudowa może potrwać o jakieś pół roku dłużej – tłumaczył decyzje banku centralnego jego gubernator Masaaki Shirakawa. Oznacza to zarazem, ze całkowita wartość pakietu stymulacyjnego przekroczyła symboliczny poziom biliona dolarów i zbliży się do 20 proc. japońskiego PKB.

Dla porównania 2,3 bln dol., które Rezerwa Federalna, czyli system banków centralnych USA, wpompowała na rynek podczas kryzysu lat 2008 – 2009, było równoważne z 15 proc. tamtejszego PKB.

Wyspy wielkości Żoliborza

Reklama

Poszerzenie japońskiej wersji programu poluzowania ilościowego to reakcja na spodziewany spadek eksportu do Chin, który niemal na pewno nastąpi wskutek konfliktu na linii Tokio – Pekin o niezamieszkane wysepki Senkaku/ Diaouyu. Japonia zaczęła aktywnie zabiegać o umocnienie kontroli nad skrawkami lądu wielkości warszawskiego Żoliborza, co wywołało furie Pekinu, także wysuwającego pretensje do wysp.

– Japonia powinna się powstrzymać od wszelkich słów i działań, które podkopują suwerenność i integralność terytorialna Chin – mówił wczoraj wiceprezydent Xi Jinping podczas spotkania z amerykańskim sekretarzem obrony. Xi jest typowany na kolejnego prezydenta ChRL. Spór o wysepki jest kolejna złą wiadomością dla japońskich eksporterów.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W sierpniu sprzedaż samochodów niemieckich i amerykańskich w Państwie Środka wzrosła o ponad 20 proc. Auta z Kraju Kwitnącej Wiśni odnotowały 2-proc. spadek sprzedaży. A to dopiero początek, ponieważ protesty rozpoczęły się na dobre dopiero po 11 września, gdy Japonia odkupiła wyspy Senkaku z rak prywatnych właścicieli.

Tymczasem dla Tokio Chiny są kluczowym partnerem handlowym i ulubionym miejscem inwestycji. Zaledwie trzy tygodnie temu Sony otworzyło w Kantonie swój największy salon sprzedaży na świecie, zajmujący 2 tys. mkw. Teraz salon nie tylko świeci pustkami, lecz jego zarządcy muszą się liczyć z potencjalnym atakiem nacjonalistycznie pobudzonego tłumu.

Japońską gospodarkę na domiar złego dotknęły w ostatnich latach poważne klęski. Nie chodzi tylko o kryzys w USA i Europie, który wpłynął na spadek popytu na japońskie towary, lecz także o ubiegłoroczne tsunami połączone z awarią w elektrowni atomowej w Fukushimie oraz powodzie w Azji Południowo-Wschodniej, które uderzyły w lokalnych podwykonawców japońskich koncernów elektronicznych.

Cały świat pomaga

Decyzja Banku Japonii to także reakcja na działania innych głównych banków centralnych. W lipcu Bank Anglii podwyższył limit skupu papierów dłużnych o kolejne 50 mld funtów (260 mld zł). Dwa tygodnie temu szef EBC Mario Draghi ogłosił zamiar skupywania trzyletnich obligacji państw strefy euro, ale tylko na ich prośbę i pod rygorem ostrych oszczędności budżetowych, zaś w zeszły czwartek szef Fed Ben Bernanke zapowiedział zaś comiesięczne wykupywanie obligacji wartych 40 mld dol.

Sytuacja grozi wiec wybuchem wojny walutowej, w której czołowe gospodarki świata, nie chcąc odstawać od innych pod względem konkurencyjności, po kolei sztucznie osłabiają własna walutę w relacji do czołowych walut świata.

ikona lupy />
Waluty: euro, dolary i jeny / Bloomberg / Kiyoshi Ota