Młodzi i zamożni Polacy coraz częściej osiedlają się wokół głównych aglomeracji. Ten od lat obecny w zamożnych państwach trend widoczny jest również w Polsce. Jak się okazuje, można na nim zarobić.

Według danych Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 r. przybyło w Polsce 486 tys. mieszkańców wsi, a jednocześnie spadła liczba ludności w miastach — i to aż o 204 tys. osób. Zgodnie z prognozami GUS w ciągu 20 lat wszystkie wielkie miasta w Polsce, z wyjątkiem Warszawy i Krakowa, będą się wyludniać. Zwiększy się natomiast liczba ludności w otaczających je gminach, które często mają status wsi. Dla przykładu: w powiatach otaczających Warszawę przybędzie ok. 250 tys. osób, Gdańsk — 118 tys., a Kraków — 57,5 tys.

Zjawisko to jest efektem nie tylko ogólnoświatowego trendu, ale również preferencji mieszkaniowych Polaków. Wyniki badania przeprowadzonego przez Bank Millenium w lutym 2012 r. pokazują, że mieszkańcy miast marzą o życiu poza aglomeracją, a przynajmniej z dala od jej centrum; 77,6 proc. z nich chciałoby mieszkać w domu jednorodzinnym, a zaledwie 11,8 proc. w bloku. W pobliżu dużego miasta chciałby mieszkać co piąty dorosły Polak, a tylko 6% widzi w swoich marzeniach centrum wielkiego miasta.

Do migracji skłania również poprawa infrastruktury wokół dużych aglomeracji, mająca miejsce w ostatnich latach. Zapowiadane są także rozbudowy sieci dróg oraz remonty na szlakach kolejowych. Dobrym przykładem beneficjanta tego procesu są okolice Grodziska Mazowieckiego czy Żyrardowa. Dzięki otwarciu autostrady A2 i dobremu połączeniu kolejowemu dojazd z tych miast do centrum Warszawy jest szybszy niż z wielu stołecznych dzielnic.

Mając na uwadze wyniki badań przeprowadzonych przez GUS, można się spodziewać zwiększenia popytu na grunty budowlane w okolicach dużych miast. Z tego powodu zakup ziemi na tym obszarze może się okazać w dłuższej perspektywie dobrą inwestycją. Jednak większy potencjał inwestycyjny, i to w krótszym okresie, drzemie w gruntach rolnych. Z danych Centrum AMRON wynika, że w niektórych województwach cena gruntów budowlanych jest nawet kilkanaście razy wyższa od ceny gruntów rolnych. Największe dysproporcje widoczne są właśnie wokół dużych miast, szczególnie w okolicach Warszawy.

Reklama

Tak duża dysproporcja to szansa na zysk. — Sam proces inwestycyjny rozpoczyna się od zakupu gruntu rolnego, który następnie przekształca się na znacznie droższe grunt budowlany. W kolejnej fazie dzieli się na mniejsze działki i w perspektywie 5-7 lat sprzedaje z zyskiem — mówi Kuba Karliński z Wealth Solutions — Inwestycje Ziemskie. Inwestycja w ziemię kusi wysokimi zyskami, jednak jest trudna i bez wiedzy oraz doświadczenia może być to strategia ryzykowna. Z tego powodu warto skorzystać z pomocy ekspertów, którzy w naszym imieniu dokonają wyboru najatrakcyjniejszych, dobrze położonych gruntów i przeprowadzą cały proces inwestycyjny.