Jak przyznał w wywiadzie dla agencji Interfax przedstawiciel biura prasowego rosyjskiego ministerstwa obrony płk Wadim Kowal, w przypadku aż trzech czwartych rosyjskich rakiet gwarancyjny okres eksploatacji już minął.
Wojskowi starają się maksymalnie przedłużyć okres używania rakiet do momentu, aż zostanie zrealizowany zatwierdzony w 2010 r. krajowy program modernizacji zbrojeń. Zakłada on, że do końca obecnej dekady na modernizację wyposażenia wojsk zostanie wydanych 20 bln rubli (2 bln zł). Zgodnie z wcześniejszymi zamiarami władz do 2016 r. nowe rakiety mają stanowić ok. 60 proc. uzbrojenia, a za osiem lat będzie to już 98 proc. Tymczasem realizacja programu zbrojeń jest zakłócana ze względu na nową falę globalnego kryzysu oraz brak gotowości ze strony przemysłu obronnego.
Oczkiem w głowie krajowych producentów jest pocisk balistyczny Buława (trafi na wyposażenie okrętów podwodnych), który – według rosyjskich wojskowych – jest w stanie pokonać każdą obronę przeciwrakietową na świecie. Nie uzupełni ona jednak luki, jaka powstała po wycofaniu z wyposażenia armii takich rakiet jak międzykontynentalny pocisk balistyczny RT-23 czy radziecki trzystopniowy pocisk R-39. Upływa też okres przydatności na znany na całym świecie rakietowy pocisk balistyczny dalekiego zasięgu R-36M2 „Wojewoda”, w nomenklaturze NATO znany pod nazwą SS-18 „Szatan”. Obecnie na uzbrojeniu Strategicznych Wojsk Rakietowych jest ponad 350 rakietowych kompleksów sześciu typów.
Reklama