Ubiegły tydzień zatrząsł zarządami dwóch dużych giełdowych firm. Prezesów straciły Enea, trzeci pod względem wielkości gracz na rynku energii, oraz Bogdanka, perełka w górniczej branży. Spółki już kilkukrotnie przymierzane były do połączenia. Raz chciał tego rząd, a ostatnio inwestycję w Bogdankę zapowiadała Enea. Firmy łączy wielomiliardowy kontrakt na dostawy węgla Bogdanki dla elektrowni Kozienice.
Po ogłoszeniu rezygnacji Macieja Owczarka akcje Enei potaniały w piątek o 1 proc. – Mamy sygnały, że inwestorzy nie są niezadowoleni z ostatnich decyzji personalnych w Enei – mówi DGP jeden z członków rady nadzorczej energetycznej grupy.
Kurs Bogdanki zanurkował za to o blisko 4 proc. Inwestorzy zareagowali tak na wiadomość o tym, że rada nadzorcza odwołała z funkcji prezesa Mirosława Tarasa. W opinii branży to jeden z architektów giełdowego i rynkowego sukcesu lubelskiej kopalni, tymczasem powody odwołania Tarasa nie są jasne.
W komunikacie rady można przeczytać, że zleciła ona przeprowadzenie audytu procedur zakupowych, zwłaszcza w obszarze robót górniczych, ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów interesów. Rada i prezes nie osiągnęli zgody w kwestii wprowadzenia wniosków pokontrolnych.
Reklama
Były już prezes Bogdanki powiedział „Parkietowi”, że stracił pracę, bo „nie przystał na korupcyjną propozycję oraz na propozycję ustawiania przetargów”. Szczegóły nie są znane.
Dziś nie wiadomo, kto zostanie nowy sternikiem Bogdanki. W tej kwestii nic do powiedzenia nie będzie miał Skarb Państwa, bo Bogdanka to pierwsza w pełni sprywatyzowana spółka górnicza. Jej akcje mają obecnie głównie fundusze emerytalne takie jak Aviva, PZU Złota Jesień, ING oraz Amplico.
Zdaniem specjalistów spółka potrzebuje wizjonera, który stawi czoło piętrzącym się problemom, bo choć węgiel spod Lublina jest tańszy od śląskiego, to może się nie obronić przed rosnącą falą taniego surowca z importu. Po sąsiedzku węgiel chce wydobywać także Kompania Węglowa, najgroźniejszy konkurent z Katowic. Nazwisko nowego szefa spółki powinno być znane do końca roku.
Tyle samo czasu będzie potrzebować Enea. Dzisiaj zbierze się jej rada nadzorcza i w pierwszej kolejności podejmie decyzję o znalezieniu firmy doradczej, która wyselekcjonuje kandydatów na prezesa. Czy zostanie dziś wybrana osoba pełniąca obowiązki prezesa, pewności nie ma. Jeśli do powołania tymczasowego prezesa dojdzie, to z informacji DGP wynika, że będzie nim prawdopodobnie Krzysztof Zborowski, wiceszef Enei i prezes Enei Wytwarzanie, skupiającej największą elektrownię na węgiel kamienny w Polsce – w Kozienicach.
Specjaliści oceniają, że kontrolujący Eneę Skarb Państwa może się trzymać zasady obsadzania najważniejszych stanowisk w największych polskich koncernach energetycznych osobami spoza branży. Maciej Owczarek przed powołaniem na prezesa grupy pracował w branży telekomunikacyjnej. Z niej pochodzi też Krzysztof Kilian, który na początku marca objął stery w PGE. Jednym z powodów takiego podejścia MSP jest to, że większość fachowców od energetyki po prostu nie szuka pracy. Na przykład Jacka Piekacza, byłego prezesa szwedzkiego Vattenfalla w Polsce, zatrudnił już EDF Polska. Świetnie oceniany przez branżę Paweł Smoleń, też z Vattenfalla, wygrał właśnie konkurs na wiceprezesa PGE.