Rosyjskie media donoszą, że włoski koncern ostro sprzeciwił się zasadom narzucanym przez rosyjskiego giganta gazowego. Grozi nawet zakończeniem współpracy.

Włoski koncern paliwowy Eni chce wymusić na rosyjskim Gazpromie odejście od zasady "bierz lub płać" ("take or pay") w wieloletnich kontraktach na dostawę gazu - informuje w poniedziałek rosyjski dziennik "Wiedomosti".

Gazeta powołuje się na wystąpienie prezesa Eni Paolo Scarponiego we włoskim Senacie. Zasada "bierz lub płać" pozwala dostawcy nakładać kary umowne za odebranie przez kupującego mniejszej od zakontraktowanych ilości gazu.

"Wiedomosti" przypominają, że Eni był jednym z pierwszych partnerów Gazpromu, któremu trzy lata temu, w czasie światowego kryzysu finansowego, udało się uzyskać od rosyjskiego monopolisty obniżkę ceny surowca w wieloletnim kontrakcie. Według dziennika włoski koncern zaoszczędził na tym około 1,3 mld dolarów.

Teraz Eni domaga się zmian w kontraktach z powodu zmniejszenia zapotrzebowania na gaz i spadku cen na rynku transakcji spotowych.

Reklama

Eni grozi zakończeniem współpracy z Gazpromem

Scarponi oświadczył, że jego koncern prawdopodobnie nie przedłuży wygasających kontraktów z Gazpromem, jeśli nadal będą oparte na zasadzie "bierz lub płać", a w obowiązujących umowach będzie się starał wynegocjować zmiany.

W 2011 roku gazowa część Eni zanotowała 600 mln euro strat. W latach 2009-11 koncern musiał zapłacić dostawcom około 1,5 mld euro za nieodebrany surowiec.

Odstąpienia od zasady "bierz lub płać" domagają się od Gazpromu również inni kontrahenci, jednak rosyjski koncern nigdy się na to nie zgodził.

Eni jest jednym z najważniejszych partnerów Gazpromu - nie tylko kupuje od niego błękitne paliwo, ale także uczestniczy w jego projektach gazociągowych, w tym w South Stream, którym surowiec z Rosji i Azji Środkowej ma być tłoczony do Europy przez Morze Czarne z ominięciem Ukrainy.

Cytowany przez "Wiedomosti" analityk rynku gazowego Michaił Korczemkin prognozuje, że również tym razem Gazprom pójdzie na ustępstwa wobec Eni, gdyż zależy mu na pomyślnym zakończeniu budowy South Stream.

Natomiast analitycy Nomos-Banku i Raiffeisenbanku Denis Borisow i Andriej Poliszczuk przewidują, że ustępstwo wobec Eni spowoduje falę podobnych żądań ze strony innych kontrahentów Gazpromu.