Klient usług na kartę może dzwonić i esemesować do wszystkich za darmo już za 20 zł – tak wygląda rywalizacja na polskim rynku komórkowym, na którym sieci wyrywają sobie klientów ze względu na blisko 130-proc. nasycenie rynku kartami SIM.
Jest jeden haczyk: 20 zł wystarcza na pięć dni.
W Plusie, który jako pierwszy wprowadził taką ofertę w piątek, początkowo najniższa stawka wynosiła 30 zł. Ale natychmiast odpowiedział Play, obniżając cenę do 25 zł. Dlatego marketingowcy Plusa, zamiast iść w piątek do domu, myśleli nad odpowiedzią. I w sobotę, kiedy zazwyczaj operatorzy nie wprowadzają nowych ofert, Plus przebił ofertę Playa, obniżając najniższą stawkę do 20 zł.
W sumie, w zależności od wysokości doładowania, nielimitowana oferta obowiązywać może przez 5, 10 i 20 dni. Ta ostatnia opcja kosztuje 100 zł. Co najlepsze, wpłacone pieniądze po zasileniu pozostają na koncie i klienci mogą je wykorzystać na inne zakupy – SMS-y, muzykę etc., poza oczywiście pakietami no limit.
T-Mobile i Orange myślą nad odpowiedzią. – Na pewno zareagujemy. Praca wre – napisał na blogu Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange.
Reklama
To kolejne nielimitowane oferty po tym, jak kilka miesięcy temu operatorzy wprowadzili je w abonamentach od 79 zł. Ze względu na wysokość ceny nie cieszą się dużą popularnością. W Play korzysta z takiej oferty 15 proc. klientów, w Orange wybiera ją jeden na dziesięciu klientów. Uruchomiona właśnie opcja no limit dla klientów pre-paidów też nie będzie masowa.
– To taka wisienka na torcie bardzo nośna reklamowo. Jednak cenowo nie jest to rewelacja – podkreśla Witold Tomaszewski, szef branżowego portalu telekomunikacyjnego Telepolis.pl. Przyznaje, że oferta pozwala efektywnie obniżyć koszt minuty połączenia, która obecnie kosztuje 29 gr, ale jeśli klient rzeczywiście będzie intensywnie dzwonił.