– Przez najbliższe 20 lat nie musimy się obawiać czy będziemy mieli komu sprzedawać węgiel. Popyt gwarantują inwestycje w budowę nowych bloków węglowych. Pytanie tylko czy będziemy w nich spalać polski czy zagraniczny surowiec – mówi Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu, spółki handlującej „czarnym złotem”.
Zdaniem Podsiadły, w obecnej sytuacji węgiel zagraniczny będzie eliminował węgiel krajowy krok po kroku.
– Prywatyzacja śląskich kopalń i co za tym idzie uruchomienie inwestycji jest jedynym krokiem, żeby oprzeć się temu trendowi – uważa sternik spółki, która w tym roku sprowadzi 10 mln ton węgla z zagranicy. Najwięcej węgla (blisko 3,4 mln ton) napłynęło do Polski w ciągu siedmiu miesięcy z Rosji, po kilkaset tysięcy z Czech i USA, a mniejsze ilości z Ukrainy, Kazachstanu, Australii i Kolumbii.

Kondycja branży

Reklama
Ze zbawiennego wpływu prywatyzacji na kondycję branży zdaje sobie sprawę rząd, który w strategii dla górnictwa zakłada sprzedaż kopalnianych gigantów. Po udanej sprzedaży Bogdanki i Jastrzębskiej Spółki Węglowej Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Skarbu Państwa szykują do prywatyzacji przez giełdę trzech kolejnych graczy: Węglokoks (w 2013 r.), Katowicki Holding Węglowy (do 2014 r.) oraz Kompanię Węglową (najwcześniej w 2014 r.).
– Jesteśmy gotowi do sprzedaży – deklaruje Jerzy Podsiadło. Gorzej wygląda sytuacja KHW i KW. Holding dopiero staje na nogi. Właśnie wyemitował pierwszą transzę obligacji z ponad miliardowej puli, czym załatwił problem krótkoterminowego zadłużenia. Kiedy w listopadzie dołoży resztę analitycy przestaną się krzywić patrząc na strukturę długu śląskiej spółki (ok. 400 mln zł pozyskanych z programu pieniędzy trafi jeszcze na realizację inwestycji). Spółka mocno pracuje, by przyszłym inwestorom pokazać, że ponad 150 mln zł czystego zysku w 2011 r. to nie tylko wynik uśmiechu fortuny i świetnej koniunktury.
– W tym roku spodziewamy się wyniku 100 mln na plusie. Plan na przyszły rok jest bardzo podobny – mówi DGP Artur Trzeciatowski, wiceprezes KHW.
Nieco gorzej wygląda sytuacja Kompanii. Ale i spółka jest większego kalibru. Największy koncern górniczy w Unii Europejskiej dokładnie 10 lat temu pozlepiany został z pięciu wielkich spółek i radzić sobie musi nie tylko z kosztami samego wydobycia.
– Musimy konsolidować niemal każdy segment naszej działalności. Ale robimy to z coraz większymi sukcesami. Na przykład od 1 stycznia 2013 r. cały obszar informatyki zostanie scentralizowany i zunifikowany. Każdy taki ruch pozwoli sporo zaoszczędzić. Porządkujemy też nieruchomości, kwestie związane z ochroną mienia, ubezpieczeniami. Wszystko to, co ma wpływ na wycenę spółki – mówiła DGP Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes Kompanii Węglowej.
W ubiegłym roku KW zarobiła ponad 550 mln zł. W tym roku nie ma żadnych szans na powtórkę wyniku. - Kryzys obniża zużycie energii, a co za tym idzie i węgla, co już uderza w nas. Nie podaję jednak szacunków. Po sześciu miesiącach mieliśmy 132 mln zł netto zysku – mówi szefowa Kompanii.

Rozmowy ze związkami

Zanim górnicze spółki trafią na parkiet branżę czeka gorąca dyskusja. Powód – rząd chce rozpocząć debatę nad zejściem Skarbu Państwa w akcjonariacie węglowych spółek poniżej poziomu 50 proc. plus jedna akcja (to próg minimum zapisany w rządowych dokumentach). O takiej możliwości sygnalizował Paweł Tamborski, wiceminister Skarbu Państwa.
– Na dziś jednak obowiązuje porozumienie ze stroną społeczną i tego się trzymamy – mówi ostrożnie wiceminister.
Do pierwszej dyskusji na temat obniżenia zaangażowania skarbu może dojść już w przyszłym tygodniu na posiedzeniu komisji trójstronnej. Rząd będzie sondował stronę społeczną, bo jest zainteresowany sprzedażą inwestorom kolejnych pakietów akcji JSW. Dziś ma jeszcze 57 proc. udziałów o wartości rynkowej ok. 6 mld zł. W czasach kryzysu to prawdziwy skarb i duża pokusa do załatania pieniędzmi dziury budżetowej. W perspektywie są także miliardy jakie mogą napłynąć ze zwiększonej sprzedaży Węglokoksu, KHW i KW.

Różne koncepcje

Jakimkolwiek zmianom w programie dla górnictwa niechętny jest jednak Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki. Kiedy przed kilkoma tygodniami Tomasz Tomczykiewicz zapowiedział, że szykowane są zmiany mające umożliwić Skarbowi Państwa sprzedaż śląskich spółek inwestorom branżowym Waldemar Pawlak natychmiast odciął się od tego pomysłu.