W stanowisku negocjacyjnym UE na szczyt klimatyczny ONZ nie ma zapisu o ograniczeniu praw do użycia i sprzedaży niewykorzystanych pozwoleń na emisję CO2 uzyskanych w ramach protokołu z Kioto. To dobre dla Polski - uważa minister środowiska Marcin Korolec.

Czwartkowe rozmowy ministrów środowiska w Luksemburgu trwały ponad 11 godzin. Ministrowie przyjęli wspólne stanowisko UE na 18. konferencję klimatyczną ONZ w Doha (Katar, 26 listopada - 7 grudnia). Spory toczyły się wokół przeniesienia na następny okres rozliczeniowy ONZ-wskiego protokołu z Kioto (po 2012 r.) nadwyżek przyznanych jednostek emisji CO2 (AAU). Takie nadwyżki ma m.in. Polska, która sprzeciwiała się ich ograniczeniu m.in., by móc je sprzedawać po 2012 r. Polskie stanowisko podzielały Węgry, Czechy, Słowacja oraz Rumunia, Bułgaria, Litwa i Łotwa.

"W tym mandacie (UE na Doha), który jest przyjęty sformułowanie dotyczące AAU-sów są z naszego punktu widzenia dobre, dlatego że wskazują, iż (...) mamy perspektywę, że te uprawnienia będziemy mieli w przyszłym okresie rozliczeniowym (protokołu z Kioto)" - powiedział po spotkaniu Korolec.

We wnioskach czwartkowego spotkania użyto sformułowania z marcowej rady środowiska UE, by uzgodnić przeniesienie AAU-sów na drugi okres rozliczeniowy protokołu z Kioto w taki sposób, by "utrzymać ambitny poziom integralności środowiskowej". Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z tego zapisu wniosków, Komisja Europejska uznała go za "niejasny i nierozstrzygający".

Korolec ocenił, że kompromis był bardzo trudny i był podział ws. AAU-sów pomiędzy tzw. krajami starej Unii i państwami naszego regionu. Dodał, że za ograniczeniem AAU-sów w przyszłym okresie rozliczeniowym protokołu z Kioto były przede wszystkim Niemcy, Wielka Brytania, Belgia i Dania.

Reklama

W Doha do drugiego okresu rozliczeniowego mają przystąpić UE wraz z Norwegią i Szwajcarią. "Unijni negocjatorzy po pierwsze mają doprowadzić do przyjęcia takich rozwiązań w Doha, które będą miały perspektywy ratyfikacji we wszystkich państwach" - powiedział polski minister.

Pytany, czy w Doha może, mimo wszystko, paść postulat o ograniczenie AAU-sów, odparł: "nie spodziewam się tutaj jakiegoś nieporozumienia ze strony negocjatorów (UE), czy innych państw członkowskich". Nie wykluczył jednak, że taki postulat może paść ze strony pozaunijnych państw. W negocjacjach będą brały w sumie udział 192 państwa.

Zdaniem Korolca, ważnym postanowieniem czwartkowego spotkania jest także zapis we wnioskach, że użycie dochodów ze sprzedaży AAU-sów w drugim okresie rozliczeniowym może być przeznaczone wyłącznie na cele środowiskowe. "Bo znamy takie państwa, które pieniądze z AAU-sów przeznaczały na jakieś niepotrzebne bądź niezwiązane z klimatem wydatki" - powiedział.

Nadwyżki AAU-sów zgromadziły głównie kraje Europy Środkowo-Wschodniej na skutek redukcji przemysłu, a tym samym emisji, w czasie transformacji gospodarczej.

KE i kraje zachodniej Europy uważają, że przedłużenie po 2012 r. systemu handlu niewykorzystanymi ONZ-owskimi prawami do emisji CO2 osłabi przyszłe porozumienia klimatyczne.

Korolec poinformował, że Polska podpisała dotąd "szereg umów" na sprzedaż AAU-sów - na blisko 700 mln zł, ostatnia z tych umów była zawarta z Hiszpanią. "Mamy kolejne dwie, które dzisiaj negocjujemy i które, mam nadzieję, będą finalizowane w ciągu najbliższych kilku tygodni" - podał. Polska ma w tej chwili do dyspozycji jeszcze ok. 500 mln uprawnień AAU. Jedno uprawnienie upoważnia do emisji jednej tony CO2.

Z Luksemburga Julita Żylińska (PAP)

jzi/ rda/