Ahmadineżad po raz drugi w ciągu 8 miesięcy będzie zmuszony w wyznaczonym mu terminie do 4 grudnia odpowiadać na pytania posłów w sprawie delikatnej sytuacji gospodarki irańskiej. Inicjatywa przesłuchania prezydenta wyszła od grupy 77 radykalnych deputowanych, którzy podpisali wniosek w tej sprawie.

Wymagane przez prawo minimum przy wysuwaniu tego rodzaju wniosku to czwarta część spośród 290 deputowanych, z których składa się parlament.

Jeśli wyjaśnienia prezydenta nie zadowolą parlamentu, może on wystąpić z wnioskiem o głosowanie nad wotum nieufności dla rządu Ahmadineżada. Podobna sesja parlamentu odbyła się już 14 marca tego roku.

Ahmadineżad stał się pierwszym prezydentem w historii Islamskiej Republiki Iranu, który został poddany upokorzeniu, za jakie uważa się w Iranie przesłuchanie prezydenta przed parlamentem.

Reklama

Skrzydło "pryncypialnych" islamistów, które ma w parlamencie szeroką większość, nie po raz pierwszy podejmuje próbę sił z Ahmadineżadem i jego współpracownikami. Oskarżają ich o kwestionowanie prymatu religii i samego teokratycznego systemu rządów w Iranie oraz o korupcję.

W wyborach w 2009 r. "pryncypialni" udzielili Ahmadineżadowi poparcia, ale teraz stali się najzagorzalszymi krytykami jego gabinetu oraz jego stronników. Dziesiątki spośród ludzi Ahmadineżada, w tym kilku dygnitarzy wysokiej rangi, postawili przed sądem pod zarzutem korupcji i wysłali do więzienia.

Prezydent Iranu znalazł się w trudnej sytuacji. Sankcje ONZ oraz Unii Europejskiej, USA i innych krajów wobec Iranu ugodziły w irański eksport ropy naftowej i w system finansowy państwa. Niedostatek twardej waluty sprawia, że spada kurs irańskiego reala. Dolar USA, który w grudniu 2011 r. kosztował na wolnym rynku 11 000 irańskich reali, osiągnął cenę 40 000, a obecnie wynosi 30 000 reali.

W bankach zabrakło obcych dewiz, co odbiło się na zaopatrzeniu rynku w niektóre podstawowe artykuły, w tym leki.

Ahmadineżad został wezwany do wytłumaczenia się przed parlamentem, mimo że 31 października najwyższy irański przywódca, ajatollah Ali Chamenei, ostrzegł przedstawicieli trzech rodzajów władzy w państwie, że przynajmniej do przyszłych wyborów prezydenckich zwołanych na 14 czerwca 2013 r. powinni unikać publicznego demonstrowania braku jedności.

"Od dziś do dnia wyborów każdy, kto będzie demonstrował rozbieżności wobec ludu lub grał na nastrojach w celu wywołania podziałów, z pewnością jest zdrajcą" - orzekł Chamenei.

Najwyższy przywódca, który w irańskim systemie teokratycznym ma absolutną władzę, wystąpił z tym ostrzeżeniem w tydzień po tym, gdy doszło do publicznego starcia między Ahmadineżadem a zwierzchnikiem władzy sądowniczej ajatollahem Sadekiem Laridżanim.

Ten ostatni wraz z bratem Alim Laridżanim, przewodniczącym parlamentu, przewodzi radykalnemu "pryncypialnemu" skrzydłu bliskiemu Chameneiemu. Wygłosili oni niezwłocznie pochwałę wezwania do jedności, z którym wystąpił najwyższy irański przywódca.

Również Ahmadineżad się podporządkował, wydając publiczny komunikat, w którym ogłosił, że wyrzeka się publicznych dysput z władzą sądowniczą i zapewnia, iż jego rząd dołoży wszelkich starań w celu doprowadzenia do poprawy ciężkiej sytuacji gospodarczej. (PAP)

ik/ mc/

12557606