Zmierzający na giełdę największy przewoźnik towarowy po trzech kwartałach zarobił na czysto 205 mln zł.
Od stycznia do końca września największy przewoźnik cargo w Polsce przewiózł 86,1 mln ton ładunków, czyli o prawie 13 proc. mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej. Spośród ponad 12 mln ton różnicy w wielkości przewozów ponad trzy czwarte przypadało na kruszywa potrzebne do budowy autostrad.
– W rekordowym 2011 roku przewieźliśmy ponad 31 mln ton kamienia, w tym ponad 27 mln ton kruszyw. Tamten rok był jednak absolutnie rekordowy ze względu na olbrzymie inwestycje związane z Euro 2012. Taka skala przewozu kruszyw pewnie się już nigdy nie powtórzy – mówi rzecznik PKP Cargo Mariusz Przybylski.
Na sytuacji zaważyły też problemy budowlanki. W pierwszej połowie roku PKP Cargo podpisało ponad 20 umów na przewozy kruszyw, które dziś nie są realizowane. Powód – w związku z falą zejść z budów i upadłości kontrahenci chcą je renegocjować.
Mimo spadającej ilości transportowanych ładunków zysk netto spółki od stycznia do września wyniósł 205 mln zł, podczas gdy po trzech kwartałach 2011 r. kształtował się na poziomie niespełna 178 mln ton. To sytuacja skrajnie różna od tej na przełomie 2008 i 2009 r., kiedy nagłe tąpnięcie przewozów doprowadziło do kompletnego załamania finansów przewoźnika.
Reklama
Co się stało? PKP Cargo przekonuje, że to efekt restrukturyzacji, dzięki której spółka lepiej potrafi się dostosowywać do warunków rynkowych. W wyniku działań prezesa Wojciecha Balczuna w ciągu ostatnich trzech lat zatrudnienie w PKP Cargo spadło z 45 do 25 tys. osób. PKP Cargo sukcesywnie wchodzi na kolejne rynki zagraniczne, dzięki czemu jest dziś drugim po DB Schenker Rail przewoźnikiem cargo w Europie.
Według ekspertów w kolejnych latach kruszywa już nie na taka skalą, ale wciąż będą potrzebne – np. w związku z inwestycjami w infrastrukturę kolejową i rozbudowę portów. PKP Cargo wypracowało w 2011 r. nowe rozwiązania transportowe, z których nie zamierza się wycofywać. Największą zmianą było skłonienie producentów kruszyw do równomiernego rozłożenia dostaw przez cały rok (wcześniej ponad 75 proc. materiałów przewożono od maja do listopada). Ponadto firma wytypowała nowe, optymalne miejsca załadunku i rozładunku materiałów, analizując 430 stacji i bocznic wskazanych również przez producentów.
Jak usłyszeliśmy, niezagrożone są transporty węgla. Oprócz tego nieznacznie wzrosły przewozy rud i pirytów (do blisko 3 mln ton) oraz ropy naftowej i paliw (do 2,7 mln ton). Spółka próbuje nadrabiać także transportem intermodalnym, czyli usługą „tiry na tory”. Ten rodzaj przewozów wzrósł w tym roku w jej przypadku o 32,5 proc. – do 3,8 mln ton. W efekcie łączny udział w przewozach PKP Cargo zwiększył się z 2,9 proc. do 4,4 proc.
W ubiegłym roku PKP Cargo osiągnęło rekordowe 398,6 mln zł zysku netto, chociaż wynik poprawiły zdarzenia jednorazowe, m.in. odroczenie zapłaty 60 mln zł podatku. Według zapowiedzi prezesa Wojciecha Balczuna w latach 2012–2016 spółka planuje zarobienie na czysto 1,72 mld zł.
Prosto na Giełdę Papierów Wartościowych
Choć resort transportu zapowiadał, że sprzeda PKP Cargo inwestorowi strategicznemu, największy polski przewoźnik towarowy zostanie sprywatyzowany przez giełdę. Taką rekomendację prezes PKP Jakub Karnowski skierował do ministra transportu Sławomira Nowaka. Do kupienia będzie 49 proc. akcji PKP Cargo. Z tego do inwestorów indywidualnych trafi maksymalnie 25 proc. papierów (w tej sprawie ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła), a reszta pójdzie do inwestorów instytucjonalnych. Nie wiadomo jeszcze, czy emisji będzie towarzyszyć podniesienie kapitału. To największa z trzech prywatyzacji przygotowywanych przez Grupę PKP. Trwają też negocjacje z podmiotami zainteresowanymi przejęciem spółki TK Telekom. Jeszcze jesienią ma ruszyć prywatyzacja PKP Polskich Kolei Linowych.