Bieżący tydzień rozpoczęliśmy dalszym osłabieniem euro wobec dolara. Kurs EUR/USD już w pierwszych godzinach poniedziałkowego handlu spadł do 1,28.

Rynek książkowo „poszedł w zielone”, kiedy ogarnęła go niepewność. To silne, technicznie wsparcie (budowane po górkach z pierwszej dekady września) zdołało jednak powstrzymać kurs przed głębszym spadkiem notowań wspólnej waluty (na razie). Przed nami bowiem wybory w USA i ciąg dalszy batalii Aten o przyznanie pomocy, która zwiększy prawdopodobieństwo pozostania Grecji w strefie euro. Bez kolejnej pożyczki, czy zgody na dalszą restrukturyzację długu ryzyko Grexit’u będzie bowiem narastać.

Nie dziwi więc fakt, że na rynku rosną emocje. Przed nami dwa ważne dla sprawy Grecji głosowania: w środę nowy pakiet oszczędnościowy (zakładający m.in. znaczne cięcia rent i emerytur), w niedzielę zaś przyszłoroczny budżet. Od tych głosowań będzie zależało, czy Ateny dostaną kolejną transzę pomocy finansowej. Co więcej, jak nieoficjalnie podała agencja Reuters mało prawdopodobne jest, by udało się wypracować ostateczne porozumienie ws. Grecji do zaplanowanego na 12 listopada spotkania Eurogrupy. Tymczasem, Euroland nie wydaje się być gotowy na ewentualne „oddanie” Grecji co pokazują m.in. wskaźniki makroekonomiczne (potwierdzające recesję), potencjalne skutki braku jasnego stanowiska Hiszpanii odnośnie chęci skorzystania z pomocy finansowej (w przypadku zbyt długiego zwlekania na rynku może nasilić się awersję do ryzyka prowadzącą do wzrostu rentowności długu południa Europy), czy też polityczna sytuacja we Włoszech (po kwietniowych wyborach proces reform może zostać zablokowany, jeśli do głosu doszliby populiści). Z kolei wynik wyborów w USA może zaważyć na prowadzonej przez FOMC polityce monetarnej i wpłynąć na nastroje na rynkach finansowych. Wygrana B.Obamy będzie oznaczała dla inwestorów kontynuację jego dotychczasowej polityki gospodarczej, która - jak przekonywał podczas kampanii - zaczyna w końcu przynosić efekty (chodzi tu przede wszystkim o rynek pracy, czego potwierdzeniem były zeszłotygodniowe publikacje). Gdyby natomiast wygrał M.Romney, pojawiłoby się ryzyko, że Republikanie nie przedłużą kadencji szefowi Fed B.Bernanke, a to mogłoby oznaczać koniec luźnej polityki monetarnej w USA. W tym tygodniu mamy jeszcze posiedzenie Banku Anglii (nie wyklucza się zwiększenia skupu obligacji skarbowych do 400-425 mld GBP, zaś brak decyzji może zwiastować wygasania w kolejnych miesiącach programu) oraz EBC (tu chyba zaskoczenia nie powinno być, bank pokazał już swój arsenał możliwości, choć jeżeli miałby zaskoczyć to ruchem w kierunku oczekiwanym przez BoE). W czwartek z kolei rozpocznie się 18 zjazd Komunistycznej Partii Chin, a rynek już zastanawia się, czy nowe przywództwo będzie bardziej otwarte na rynek i dyplomację.

Popołudniowe publikacje nie poprawiły nastrojów na rynku. Poniedziałkowy odczyt amerykańskiego indeksu ISM dla usług w przeciwieństwie do publikacji ISM dla przemysłu, okazał się słabszy od oczekiwań wynosząc 54,2 pkt wobec 55,1 pkt we wrześniu i prognozowanych 54,5 pkt. Niepokojący spadek subindeksu nowych zamówień (do 54,8 pkt wobec oczekiwanych 57,7 pkt) został zrekompensowany wyraźną zwyżkę subindeksu zatrudnia (do 54,9 pkt wobec szacunków na poziomie 51,1 pkt).

Z technicznego punktu widzenia, po udanym ataku na wspomniane już wsparcie na 1,28 USD za euro otworem będzie stała droga do 1,25-1,26 USD. Zanegowaniem tego scenariusza byłby powrót EUR/USD do/powyżej 1,30 USD.

Reklama

Niepewność związana z najbliższą przyszłością widziana jest nie tylko na rynku walutowym, ale też w wycenach na rynku długu, gdzie już wczoraj z rana rentowność 2-letniej obligacji niemieckiej osiągnęła ujemną wartość. Z kolei hiszpańskie papiery 10-letnie ponownie wzrosły powyżej 5,8%, zaś włoskie przełamały opór na poziomie 5,0%. Z kolei przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi w USA (których wynik jest nieprzewidywalny, sondaże pokazują bowiem, że żaden z kandydatów tak do końca nie może być pewien wygranej) rośnie napięcie na Wall Street. Choć poniedziałkowa sesja nie należała do spokojnych, zakończyła się jednak w zielonych odcieniach indeksów. Indeks Dow Jones zyskał na koniec dnia 0,15%, wskaźnik S&P500 wzrósł o 0,22%, zaś Nasdaq do swojej liczby punktów dodał 0,59%. Czerwono było natomiast praktycznie przez cały poniedziałek na giełdach Starego Kontynentu. Indeks FTS Eurofirst stracił 0,56%.

Ucieczka od ryzyka, która spycha w dół europejskie indeksy oraz notowania EUR/USD ma negatywny wpływ na notowania naszej waluty. Kurs EUR/PLN po zeszłotygodniowym teście wsparcia na 4,10 w poniedziałek rano wspiął się w okolice 4,125 dzisiaj z rana testuje zaś 4,12.Obok sytuacji na szerokim rynku waluta nasza pozostaje pod presją wysokich oczekiwań na obniżki stóp procentowych. Dzisiaj pierwszy z dwóch dni posiedzenia RPP i rynek zakłada, że od czwartku stopy NBP będą niższe o 25 pb. Niemniej po lepszych danych PMI dla Polski spadły obawy, że ścieżka obniżek stóp procentowych może być gwałtowna. Dzisiaj nieoczekiwanie stopy procentowe na niezmienionym poziomie 3,25% pozostawił Bank Australii, czym wsparł rodzimą walutę. To może oznaczać, że środowy komunikat RPP może być jednak bardziej wyważony niż wcześniej oczekiwano i Rada może nie dać jasnej wskazówki, co zrobi w grudniu. Jeśli tak by miało się stać, złoty zyskałby wsparcie, jednakże wcale nie musiałoby to oznaczać jego umocnienia. Rynek będzie zapewne większą uwagę zwracać na wydarzenia światowe, a one raczej nie będą sprzyjały aprecjacji naszej waluty. Nie wykluczamy zatem powrotu kursu EUR/PLN do 4,15 a może i naruszenia strefy 4,18-4,20 w tym tygodniu. Pierwszy, silny opór to 4,125-4,13 a następnie 4,145-4,15. Od dołu spadki na parze EUR/PLN ograniczane będą przez poziomy 4,115 oraz 4,10. Dla pary USD/PLN wzrost powyżej lokalnego oporu na 3,22 i atak na szczyt z drugiej połowy września na poziomie 1,2357 może zapowiadać wzrost początkowo do 3,30 PLN a następnie nawet do 3,3710 PLN.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.