Środa jest w Grecji drugim dniem strajku generalnego, zorganizowanego w proteście przeciwko przygotowanemu przez rząd pakietowi, przewidującemu cięcia i oszczędności na sumę 13,5 mld euro w latach 2013-14.

Wieczorem tego dnia nad tym pakietem ma głosować parlament. Odrzucenie pakietu oznaczałoby de facto bankructwo pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji, ponieważ jest on warunkiem dalszego korzystania przez Ateny z pakietu ratunkowego. Od wyniku głosowania zależy, czy znajdująca się na progu bankructwa Grecja otrzyma kolejną transzę drugiego pakietu ratunkowego, wynoszącą 31,5 mld euro.

Strajk paraliżuje Grecję. Nie kursują metro i tramwaje. Z Pireusu nie wypływają promy. Większość banków i urzędów pocztowych jest zamknięta. Lekarze zajmują się tylko nagłymi przypadkami. Strajkują pracownicy muzeów.

Na środowy wieczór planowane są wielkie demonstracje przed parlamentem. W obawie przed zamieszkami policja ściąga do stolicy dodatkowe siły.

Nowy pakiet oszczędnościowy przewiduje m.in. znaczne cięcia rent i emerytur, całkowite zniesienie dodatkowych wypłat z okazji Bożego Narodzenia, zmniejszenie aż o 20 proc. pensji dyrektorów państwowych przedsiębiorstw, skrócenie okresu wypowiedzenia umów o pracę i redukcję odpraw dla zwalnianych pracowników. Zmniejszone mają być także wynagrodzenia sędziów i wojskowych. Wiek emerytalny ma zostać podwyższony z 65 do 67 lat.

Reklama

Grecja ma nadzieję, że na spotkaniu ministrów finansów strefy euro 12 listopada w Brukseli dostanie zielone światło dla dalszego korzystania z pomocy finansowej.