Konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie wydajniejszych i bardziej bezpiecznych dla energetyki mechanizmów wsparcia dla OZE.
Prace nad ustawą o odnawialnych źródłach energii (ustawa OZE) trwają rekordowo długo. Wynika to z konieczności pogodzenia interesów producentów energii ze źródeł odnawialnych, przedsiębiorstw energetycznych sprzedających energię, inwestorów, banków, finansujących inwestycje. Na to dodatkowo nakładają się zobowiązania Polski wynikające z unijnej polityki klimatycznej. Dla Polski, w sytuacji gdy 90 proc. energii pochodzi ze źródeł konwencjonalnych, a jednocześnie kupno energii wyprodukowanej ze źródeł niskoemisyjnych za granicą jest niemożliwe ze względu na brak infrastruktury przesyłowej, ten stan rzeczy oznacza gigantyczny wzrost kosztów produkcji energii i samej energii. Według szacunków Krajowej Izby Gospodarczej finansowe skutki unijnej polityki klimatycznej dla Polski mogą oznaczać wzrost inwestycji w energetyce o ok. 350 mld zł do 2050 r., wzrost kosztów wytwarzania energii o 12–30 mld zł rocznie w latach 2030–2050, wzrost kosztów uprawnień do emisji CO2 z 11 mld zł w 2020 r. do 40–67 mld zł w latach 2030–2050. W praktyce oznacza to bardzo realne pogorszenie sytuacji wszystkich przedsiębiorców działających w branży energetycznej oraz w tych sektorach przemysłu, które charakteryzują się wysoką energochłonnością i emisyjnością CO2 (metalurgia, produkcja wapna i cementu, produkcja chemikaliów, produkcja koksu, papieru, wydobycie węgla).
Inne kraje unijne znacznie lepiej radzą sobie z wytwarzaniem energii ekologicznej. Uzyskują energię wiatrową, słoneczną i geotermalną, stawiają na elektrownie wodne i wykorzystanie odpadów komunalnych. W Polsce, poza energią wiatrową, praktycznie nie pozyskuje się energii z tych źródeł. Taki stan rzeczy plus bardzo wysokie koszty inwestycji w OZE, duże rozproszenie tych źródeł energii oraz ich stosunkowo niskie moce wytwórcze, a także unijny wymóg promowania OZE przez systemy wsparcia, legły u podstaw prac legislacyjnych nad ustawą o OZE. Konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie wydajniejszych i bardziej bezpiecznych dla energetyki mechanizmów wsparcia dla OZE.
Podstawową wadą obecnie funkcjonującego systemu wsparcia OZE jest to, że w jednakowy sposób dotyczy on już istniejących i zamortyzowanych źródeł, jak i nowych inwestycji. Jak dotąd środki pozyskiwane z opłat zastępczych nie są przez NFOŚiGW w pełni wykorzystywane do wspierania inwestycji w nowe OZE. Ponadto ustawowy obowiązek zakupu energii z OZE obejmuje tylko okres do 2017 r. To zdecydowanie zbyt krótki okres, aby podejmować ryzyko inwestowania w OZE, gdy średnio 15 lat trwa okres kredytowania tego typu inwestycji. To sprawia, że w Polsce wciąż brakuje dużych inwestycji w OZE.
Nie wydaje się, by projekt ustawy o OZE, zaprezentowany przez Ministerstwo Gospodarki na początku października skutecznie rozwiązał zasygnalizowane problemy branży energetycznej. Podstawowe zarzuty wobec niego koncentrują się na kontynuacji systemu wsparcia dla OZE na podstawie certyfikatów, przy jednoczesnym zaniechaniu waloryzacji opłaty zastępczej i wprowadzeniu górnej granicy ceny energii do zobowiązanych sprzedawców, powiązanej z rygorem utraty praw do zielonych certyfikatów.
Reklama
ikona lupy />
Paweł Kania, radca prawny w departamencie prawa energetycznego kancelarii Chałas i Wspólnicy / DGP