To wnioski z badania przeprowadzonego wśród studentów Akademii Medycznej we Wrocławiu. Podobnie jest przy wyborze specjalizacji – oprócz zainteresowań istotną rolę odgrywają czynniki ekonomiczne i prestiżowe. Świadczą o tym nie tylko badania, lecz także częste pytania, które zadają młodzi lekarze na forach internetowych.
Wpływ na decyzję młodych lekarzy, oprócz analizy rynkowej i osobistych predyspozycji, ma również ograniczenie miejsc szkoleniowych. Jak wynika z badania przeprowadzonego w tym roku przez Naczelną Izbę Lekarską we współpracy z Instytutem Filozofii i Socjologii PAN, trzy najważniejsze bariery w uzyskaniu tytułu specjalisty to: ograniczona liczba miejsc do odbywania specjalizacji, konieczność poszukiwania specjalizacji poza miejscem zamieszkania, a także niskie zarobki w trakcie jej odbywania. Więc albo lekarz zdecyduje się na przeprowadzenie do innego miasta, albo wybierze taką dziedzinę, której poszukują obecnie na jego terenie.
Często wybór jest związany z otwartymi miejscami rezydenckimi, czyli takimi, które są finansowane przez państwo. Tych jednak nie jest wiele – w sumie około 3 tys. rocznie. O dostaniu się decydują wyniki egzaminu końcowego.
Jednak niezależnie od wybranej dziedziny i tak większość lekarzy znajduje pracę. Ofert zatrudnienia jest więcej niż specjalistów. Analiza ogłoszeń o pracę „Gazety Lekarskiej” pokazuje, że poszukuje się przede wszystkim: lekarzy medycyny rodzinne lekarzyj, lekarzy chorób wewnętrznych, dentystów, chirurgów, neurologów, pediatrów, ginekologów, radiologów, dermatologów, ortopedów, anestezjologów, urologów, hematologów, okulistów, psychiatrów. Wiadomo też, że według Ministerstwa Zdrowia niektóre specjalizacje są deficytowe. Za jakiś czas może zabraknąć takich lekarzy jak anestezjolodzy, kardiolodzy, pediatrzy czy geriatrzy. Jeżeli szkolą się w ramach rezydentur, mogą liczyć na lepsze zarobki. Potem też im łatwiej wybierać pracę – choć nie wszystkim. Kardiolog czy anestezjolog może przebierać w ofertach, gorzej jest z rynkiem dla medyków specjalizujących się w opiece nad starszymi osobami.
Reklama
Miejscem pracy też niekoniecznie musi być szpital. Dla wielu lekarzy jest także wiele możliwości pracy w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. – Często lekarze zmęczeni pracą w szpitalu decydują się na pracę w przychodni. Tutaj zarobki nie są wcale najgorsze, a pracy i odpowiedzialności jest mniej – mówi pediatra z jednego z warszawskich szpitali. Ponadto lekarz może dorobić w innej placówce: zarówno tej, która ma podpisany kontrakt z NFZ, jak i prywatnej. Te ciągle poszukują pracowników. Tym bardziej że z rosnącym popytem liczba tego rodzaju placówek się zwiększa. Już za rok może wejść ustawa, która zwiększy liczbę pacjentów ubezpieczających się dodatkowo. Wtedy wzrośnie zapotrzebowanie na specjalistów w przychodniach prywatnych.

KSZTAŁCENIE LEKARZY

Specjalizacja fundowana przez państwo, czyli rezydentury

Młodzi medycy mogą robić specjalizacje w ramach rezydentur. Oznacza to, że odbywający specjalizację na podstawie umowy o pracę ze szpitalem otrzymuje pensję opłacaną przez Ministerstwo Zdrowia. Liczba wolnych miejsc szkoleniowych jest ograniczona, a o zakwalifikowaniu się – od tego roku – decydować będzie przede wszystkim wynik LEK, czyli lekarskiego egzaminu końcowego. Lekarz, który odbywa specjalizację w ramach rezydentury, otrzymuje zasadnicze wynagrodzenie miesięczne ustalane corocznie przez ministra zdrowia do 30 marca roku poprzedzającego rok, w którym lekarz rozpoczyna lub odbywa specjalizację, na podstawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w wysokości nie mniejszej niż 70 proc. tego wynagrodzenia. Obecnie wysokość wynagrodzenia rezydentury w specjalizacji podstawowej wynosi w pierwszych dwu latach 3170 zł, po dwóch latach 3458. W specjalizacjach deficytowych analogicznie – 3602 oraz 2890 zł.