Jak powiedziała Zakrzewska, nawet pozostawienie wyboru, które z rodziców będzie z tego urlopu korzystać, prawdopodobnie będzie fikcją, choćby ze względu na fakt, że w większości polskich domów wynagrodzenie mężczyzny jest wyższe lub zdecydowanie wyższe niż wynagrodzenie kobiety.

Wyjaśniła, że w związku z tym korzystanie z urlopu płatnego w wysokości 80 proc. wynagrodzenia przez mężczyznę będzie większym obciążeniem dla budżetu domowego niż wtedy, gdy skorzysta z niego kobieta. "To jest aspekt, który niestety może zadziałać na niekorzyść kobiet" - oceniła.

"Na pewno pomaga to w opiece na dziećmi, ale liczyliśmy na to, że premier wyraźniej rozgraniczy urlop ojcowski od macierzyńskiego (...) Myśleliśmy, że ten dodatkowy, sześciomiesięczny urlop, zostanie podzielony między matkę i ojca w takim zakresie, że zarówno matka, jak i ojciec, mają prawo do urlopu, ale matka na przykład do pierwszych trzech miesięcy, a ojciec do drugich trzech miesięcy" - powiedziała Zakrzewska.

>>> Czytaj też: Będziemy mieć najbardziej rozbudowany program opieki nad rodziną w historii

Reklama

Przypomniała, że już dziś w Kodeksie pracy są przepisy, które pozwalają ojcom na opiekę nad dziećmi, ale są one wykorzystywane w bardzo znikomym stopniu. Chodzi np. o dwutygodniowy urlop ojcowski, płatny w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Według danych szacunkowych, w 2011 r. skorzystało z tego prawa 4-7 proc. ojców.

Zdaniem Zakrzewskiej na sytuację demograficzną w kraju wpłynie głównie zapowiedziane wyższe finansowanie przez państwo przedszkoli i żłobków oraz objęcie tego typu opieką większego odsetka dzieci.

"Musimy pamiętać, to nie jest tylko dobra wola państwa, bo musimy realizować założenia strategii lizbońskiej, która nakładała na nas obowiązek objęcia do 2010 r. 80 proc. dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym opieką instytucjonalną. My jesteśmy jeszcze daleko w tyle, mamy ok. 50 proc." - zaznaczyła.

Pytana o to, czy proponowane rozwiązania wpłyną na rynek pracy, ekspertka PKPP Lewiatan oceniła, że tak, ale przy założeniu, że to jedna osoba będzie korzystać z 12-miesięcznego urlopu, bo wówczas pracodawcy chętniej będą zatrudniać na jej miejsce inne osoby - na podstawie umowy na zastępstwo.

"Natomiast jeżeli mówimy o dwóch osobach w rodzinie, które będą dzielić się urlopem, te okresy absencji są zdecydowanie krótsze i wówczas prawdopodobieństwo, że pracodawcy będą chcieli zatrudniać na zastępstwo, jest mniejsze. Na pewno nie przełoży się to na jakiś szczególny wzrost zatrudnienia" - dodała.

W przesłanym PAP stanowisku PKPP Lewiatan postuluje, by ograniczenie wymiaru etatu podczas urlopu macierzyńskiego wymagało zgody pracodawcy lub wyłączenie przypadków, w których podział stanowiska pracy jest niemożliwy, bądź znacznie utrudniony ze względu na specyfikę wykonywanych zadań.

Na konferencji prasowej po czwartkowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk oraz minister pracy i polityki społecznej poinformowali, że proponowane rozwiązania zakładają, iż od 2013 r. będzie możliwość wydłużenia urlopu macierzyńskiego do roku.

Kosiniak-Kamysz mówił, że aby skorzystać z rocznego urlopu macierzyńskiego płatnego w wysokości 80 proc. przez cały rok trzeba będzie zadeklarować taką chęć na 14 dni przed planowaną datą porodu. Powiedział, że osoba, która nie zadeklaruje, że chce korzystać z urlopu macierzyńskiego przez rok, będzie otrzymywała świadczenie w wysokości 100 proc. przez pierwsze pół roku. Zaznaczył jednak, że jeśli później będzie chciała urlop przedłużyć, będzie otrzymywać przez kolejne pół roku świadczenie w wysokości 60 proc. Dodał, że drugą część urlopu będzie można wykorzystać w ratach. Powiedział, że będzie możliwość wymieniania się między rodzicami urlopem, także w dodatkowej jego części. Projekt w piątek ma trafić do konsultacji.

Kolejny projekt przyjęty przez rząd przewiduje, że w 2013 r. opłata za szóstą i siódmą godzinę przedszkola będzie kosztować rodziców nie więcej niż 1 zł. W 2015 r. 90 proc. dzieci ma znaleźć miejsce w przedszkolu, a w 2016 r. - 100 proc. Finansowanie przez rodziców ma leżeć w możliwościach "właściwie każdej polskiej rodziny" - mówił premier.