Koncesję umożliwiającą rozpoznanie złoża przydzielił kopalni minister środowiska.

Kazimierz-Juliusz to ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. Jeżeli nie uzyska dostępu i nie przegotuje do eksploatacji nowych złóż, po 2018 roku będzie musiała zakończyć wydobycie. Stąd chęć sięgnięcia po węgiel zlikwidowanej 12 lat temu kopalni Jan Kanty. Będzie to jednak wymagać kilkusetmilionowych nakładów.

Jak powiedział w piątek PAP wiceprezes kopalni Kazimierz-Juliusz ds. technicznych Jacek Matuszczyk, koncesja na rozpoznanie złoża została udzielona na dwa lata. Część złoża jest już rozpoznana, aby jednak stworzyć plan zagospodarowania złoża, trzeba zgodnie z wymaganymi standardami zbadać pozostałą część. W tym celu wykonany zostanie odwiert do głębokości ok. 700 metrów. Koszt prac związanych z rozpoznaniem kopalnia szacuje na ok. 1 mln zł.

Szef kopalnianej Solidarności Grzegorz Sułkowski wskazuje, że wraz z pozytywną decyzją ministra środowiska w sprawie koncesji na rozpoznanie złoża, wśród załogi odżyły nadzieje na przedłużenie wydobycia w Kazimierzu-Juliuszu, gdzie kończą się złoża węgla, o 20-30 lat.

Reklama

"To przede wszystkim szansa na uratowanie setek miejsc pracy oraz stworzenie blisko 2 tys. nowych w Sosnowcu i Jaworznie. Ta decyzja to dla nas ogromna szansa, bo w polu po byłej kopalni Jan Kanty znajduje się blisko 25 mln ton węgla. Jeśli wykonany tam odwiert rozpoznawczy pokaże węgiel, to natychmiast rozpoczynamy starania o koncesję na jego wydobycie" - powiedział Sułkowski.

Według wiceprezesa Matuszczyka w polu po kopalni Jan Kanty jest do wydobycia ok. 21 mln ton węgla oraz dalsze ok. 6 mln ton w tzw. filarach ochronnych pod Jaworznem. Wiceprezes potwierdził, że kopalnia prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby sfinansować udostępnienie złóż.

Związkowcy szacują, że przygotowanie pokładów wydobywczych kosztowałaby ok. 400 mln zł; przedstawiciele zarządu kopalni mówią o ok. 600 mln zł. Przygotowania mogłyby potrwać 4-6 lat. Aby połączyć obszary górnicze Kazimierza-Juliusza i Jana Kantego trzeba wydrążyć w kamieniu w sumie ok. 20 km wyrobisk. Wcześniej jednak, po zakończeniu rozpoznania złoża, kopalnia musiałaby otrzymać kolejną koncesję - na jego eksploatację - oraz uzyskać zgodę samorządu na wydobycie węgla, w ramach tzw. decyzji środowiskowej.

Negocjacje z władzami Jaworzna na temat przygotowania pokładów pod miastem, bez ingerencji w środowisko, kopalnia zamierza rozpocząć po uzyskaniu koncesji na wydobycie. "Ale już deklarujemy chęć podpisania z władzami miasta porozumienia w tej sprawie, stanowiącego gwarancję, że nasza koncepcja fedrowania pod Jaworznem będzie przyjazna i bezpieczna dla środowiska" - wskazał członek rady nadzorczej kopalni Krzysztof Kiljan.

W kopalni Kazimierz-Juliusz pozostało jeszcze do wydobycia ok. 3 mln ton węgla. Zakład zatrudnia blisko 1 tys. 80 pracowników. Przy wydobyciu wyłącznie systemami podbierkowymi i ograniczanej w naturalny sposób załodze kopalnia ma szanse pracować najdalej do połowy 2019 r.

Złożami dawnej kopalni Jan Kanty interesują się także prywatne spółki: KWK oraz Mariola. Zainteresowanie deklarowali również inni prywatni inwestorzy.

Kazimierz-Juliusz jest spółką należącą do Katowickiego Holdingu Węglowego. Nieoficjalnie jego przedstawiciele przyznają, że jeżeli holding nie będzie w stanie sprostać inwestycjom związanych z nowym złożem, możliwe byłoby pozyskanie w tym celu prywatnego partnera.

Koncepcja wykorzystania złóż węgla zalegającego w polu zamkniętej kopalni powstała, gdy okazało się, że sosnowiecki zakład nie może wiązać planów wydobywczych ze znajdującym się w jego pobliżu polem rezerwowym. Przeprowadzone przed rokiem odwierty wykazały, że nie ma tam wystarczająco dużo dobrej jakości węgla, by opłacalne było jego udostępnienie i wydobycie.