W piątek indeksy w Europie od rana spadały, do czego przyczyniły się wcześniejsze spadki na Wall Street oraz słabe dane o dynamice produkcji przemysłowej Francji (-2,7 proc. r/r) oraz Włoch (-4,9 proc.) wskazujące na wciąż pogarszającą się kondycję gospodarek tych krajów. A rynki grają przecież nie tyle pod zatrzymanie dekoniunktury, co pod jej poprawę. Dodatkowo część inwestorów mogła sądzić, że skoro S&P wyznaczył nowe minima spadając w czwartek do najniższego poziomu od trzech miesięcy, wróży mu to dalszą przecenę na fali obaw związanych z klifem fiskalnym.

Tymczasem notowania w USA rozpoczęły się od zwyżek nie motywowanych niczym innym niż wcześniejszą przeceną. Obserwowaliśmy zwyczajne w takich sytuacjach odbicie wywołane przez inwestorów polujących na okazyjne ceny akcji. To za jego sprawą po południu w Europie udało się zminimalizować straty indeksów, a nawet wyjść na plus (CAC40 zyskał 0,5 proc., IBEX 0,2 proc.).

Inwestorzy w Azji są zajęci bardziej swoimi sprawami. PKB Japonii spadł w III kwartale o 3,5 proc. w ujęciu annualizowanym a oczekiwano spadku o 3,4 proc. Wynik fatalny, ale rynki zostały o nim uprzedzone wcześniej, zatem skończyło się na spadku Nikkei o 0,9 proc. Kospi stracił 0,2 proc., natomiast indeks giełdy w Szanghaju wzrósł o 0,5 proc. mimo informacji o spadku tempa udzielanych kredytów przez chińskie banki.

W poniedziałek rano w Europie może zabraknąć chętnych do wykonywania zdecydowanych ruchów na parkiecie. Wall Street dowiozła do końca dnia tylko część zwyżki widzianej z Europy w momencie zakończenia sesji na Starym Kontynencie. Ale kontrakty na S&P wskazują dziś rano na dalszą chęć do zwyżek za Altantykiem, więc te dwa elementy znoszą się wzajemnie. Decyzja greckiego parlamentu o przeprowadzeniu cięć też niekoniecznie musi mieć znaczenie, ponieważ nie oznacza ona automatycznego uruchomienia kolejnej transzy pomocy, nad którą będą zastanawiać się dziś ministrowie finansów strefy euro. A brak nowych publikacji makro także nie pomaga w podejmowaniu decyzji.

Reklama

Na GPW pozostają więc interpretacje wyników kwartalnych. PKO BP i KGHM pokazały zyski nieznacznie przewyższające oczekiwania, PGNiG zdecydowanie zaskoczył na plus, wyniki GPW okazały się słabsze niż się spodziewano.