Należy podjąć działania związane z doborem ludzi i ich szkoleniem, a z drugiej strony z wyborem najlepszego sprzętu – mówi Mieczysław Majewski, prezes zarządu Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik SA.
Na ile nowoczesna jest polska armia?
Polska armia i stopień jej nowoczesności odpowiadają kondycji polskiego państwa. Od 20 lat budujemy nowy system państwowy. Równocześnie zmieniają się źródła zaopatrzenia armii oraz nasze wzorce organizacyjne. Jest to długotrwały proces, dlatego myślę, że na tym etapie polska armia nie jest jeszcze nowoczesna.
Co zrobić, żeby jednak była nowoczesna?
Z jednej strony należy podjąć działania związane z odpowiednim doborem ludzi i ich szkoleniem, a z drugiej strony z wyborem najlepszego sprzętu, który może sprostać dzisiejszym potrzebom i stojącym przed nami zagrożeniom. Ponadto istotne jest odpowiednie nadzorowanie, aby zakupiony sprzęt był zawsze zdolny do działania.
Reklama
Jakie są wymogi walki w zakresie uzbrojenia? Na które obszary powinniśmy zwracać uwagę i w które inwestować?
To jest bardzo ważne pytanie. W dzisiejszych czasach określenie, gdzie jest pole walki, czy też zdefiniowanie stojących przed nami zagrożeń, jest bardzo trudne. 30 lat temu sytuacja była jasna. Obowiązywały dwa pakty, występowały dwa obozy, które stały naprzeciwko siebie. Wiadomo było, ile wykorzystywano czołgów, samolotów. Można to było policzyć. Dziś, a szczególnie po 11 września 2001 r., obowiązuje zupełnie inny sposób myślenia. Polem walki może być nasze terytorium i to na jego ochronie należy się koncentrować. Trzeba być także przygotowanym do ochrony naszego bezpieczeństwa w innych częściach globu, zgodnie z zobowiązaniami wynikającymi z zawartych umów.
Czyli zdolność obrony terytorialnej czy ekspedycyjność?
Myślę, że nikt dziś nie jest w stanie przewidzieć, z jakimi zagrożeniami i z jakim polem walki będziemy mieli do czynienia za 10 czy 20 lat. Udowodniły to zamachy na WTC i konflikty, które rozgrywają się obecnie. Z naszego punktu widzenia, jako producenta śmigłowców, bardzo ważne jest, aby odpowiadać nie tylko na zagrożenia związane z typowym frontem walki, lecz także aby strzec bezpieczeństwa żołnierzy na misjach i bronić ludność cywilną.
Czy złotym środkiem mogą być systemy bezpilotowe i bezzałogowe?
Mam na myśli raczej najnowszej generacji sprzęt wojskowy, jakim jest śmigłowiec AW149, którego produkcję zamierzamy wdrożyć w najbliższej przyszłości. Jest to platforma do wszechstronnego zastosowania, która z powodzeniem może realizować misje z zakresu obrony terytorialnej oraz działania ekspedycyjne.
Jeżeli mówimy zaś o systemach bezzałogowych, to zarówno my, jak i pozostali producenci z branży, jesteśmy jeszcze na początku drogi. Trudno zatem ocenić, dokąd ona nas doprowadzi i na jaką skalę systemy bezzałogowe będą stosowane za 5, 10 czy 50 lat. W zakresie obserwacji, wsparcia, wywiadu czy oceny sytuacji są już wykorzystywane. Do tych celów używane są środki lotnicze instalowane na większych lub mniejszych samolotach. Naszą specjalizacją i ofertą jest śmigłowcowy bezzałogowy system powietrzny SW-4 Solo RUAS, który będzie mógł operować wszędzie tam, gdzie nie można wykorzystać lotniska, czyli np. nad morzem, ale również w trudnym terenie. Tam gdzie nie ma pasa startowego, SW-4 Solo RUAS jest w stanie wykonać działania nie tylko w zakresie wsparcia, ale również w zakresie przenoszenia ładunków czy uderzeniowym.
Mówi pan o śmigłowcach AW149. To jest taki produkt, którym nie tylko wy, ale w ogóle polski przemysł może się pochwalić. Często jednak słyszymy opinie, że polskie ośrodki badawcze albo szerzej przemysł nie ma produktu, którym może się pochwalić i który może sprzedawać na zewnątrz? Co pan sądzi na ten temat?
W sektorze śmigłowcowym nie jest tak źle. Instytuty mogą pochwalić się sporymi osiągnięciami.
W PZL-Świdnik współpracujemy z ośrodkami badawczymi w zakresie badań aerodynamicznych wirników czy integracji systemów. W mojej ocenie ośrodki badawczo-rozwojowe są na przyzwoitym, europejskim poziomie. Niestety wydaje mi się, że polski system finansowania badań i rozwoju powoduje, że nie zawsze opłaca się wytwarzać produkty, które w przyszłości będą sprzedawane na rynku. Często korzystniej jest wziąć pieniądze za zrobienie tzw. „pułkownika”, ponieważ nie ma problemu z jego eksploatacją czy wdrożeniem. W porównaniu do krajów zachodnioeuropejskich obowiązuje u nas zupełnie inny model finansowania działalności badawczej. Tam najważniejsze programy dotowane przez państwo przekazywane są do realizacji przedsiębiorstwom, a ośrodki badawcze zapraszane są do współpracy. W Polsce gros pieniędzy przekazywane jest ośrodkom czy instytutom, których celem często nie jest opracowanie modelu przeznaczonego do produkcji. Niestety statystyki są niepokojące, np. procent wdrożonych produktów jest bardzo niski.
Jakie inne czynniki nie sprzyjają modernizacji polskiej armii?
O wszystkim decyduje budżet. Jeśli możemy pozwolić sobie na większe wydatki, na bardziej nowoczesne uzbrojenie, to armia szybciej będzie modernizowana. To jest jednoznaczne. Bez odpowiedniego budżetu modernizacja nie nastąpi. Obecnie poziom finansowania polskiej armii jest odpowiedni. Nie możemy jako państwo, borykające sie z szeregiem problemów, zwiększyć wydatków w sposób w jaki dokonuje się tego w dyktaturach totalitarnych. Jesteśmy państwem demokratycznym, dlatego możemy wydać tyle, na ile nas stać. Nie ma co do tego wątpliwości. Czasem niepokoi mnie, że wyznaczamy sobie cele, zadania dla przemysłu, które ulegają modyfikacji wraz ze zmianami na stanowiskach dowódczych, czy ministerialnych. Ponadto współpraca ekspertów cywilnych, przemysłowych czy naukowych z wojskiem jest utrudniona. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo nie uda się przygotować najlepszego produktu dla armii bez udziału użytkowników. Oni najlepiej wiedzą czego potrzebują. A przecież chodzi o to, aby polska armia, w jak największym stopniu, była zaopatrywana w sprzęt projektowany i produkowany w Polsce. Takim przykładem jest wspomniany wcześniej śmigłowiec AW149, w którego pracach projektowych brali udział inżynierowie z PZL-Świdnik. Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy AW149 wdrażać, modyfikować, serwisować i modernizować.
Kto pańskim zdaniem powinien zarobić na uzbrojeniu polskiej armii w perspektywie nowych zapowiadanych programów?
Należy brać przykład z państw, które dysponują największymi budżetami, czyli np. Stanów Zjednoczonych. Amerykanie inwestują, a nie wydają pieniądze. Co to oznacza? Jeżeli inwestują w opracowanie jakiegoś systemu broni, czy systemu latającego, to system ten jest następnie użytkowany w ich armii. Oczywiście starają się, aby był także eksportowany. Środki zainwestowane w modernizację przez dziesiątki lat zwracają się z nawiązką. Jeszcze raz z uporem wracam do naszego AW149. Chcemy, aby AW149 nie był tylko kupiony, ale stał się inwestycją, która pozwoli stworzyć setki miejsc pracy, zarówno na Lubelszczyźnie, jak i w polskich instytutach badawczych i przedsiębiorstwach z branży.
A czy dostrzega pan jakieś czynniki sprzyjające modernizacji polskiej armii?
Wydaje się, że takim czynnikiem są właśnie pieniądze, ponieważ są one ustawowo zagwarantowane w formie wskaźnika w stosunku do PKB. Mamy więc pewien czynnik stabilizujący, pozwalający realizować długofalowe plany. Poza tym widzę głęboką determinację zarówno prezydenta, jak i rządu, do tego, aby inwestować w polonizację, czyli w produkty, które będą później w Polsce wytwarzane z myślą o rynkach wewnętrznym i zewnętrznym.