– W mieszkaniu u założyciela Krajowego Rejestru Informacji o Przedsiębiorcach znaleźliśmy kilkadziesiąt tysięcy druków z wezwaniem do zapłaty. Były gotowe do wysłania pocztą. Aby rozkręcić proceder wyłudzania pieniędzy, trzeba było sporo zainwestować – mówi Józef Murawko, naczelnik V Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. To wskazuje, że za różnymi „rejestrami” mogą stać ci sami pomysłodawcy.
– Kilka dni po tym, jak zawiesiłem działalność gospodarczą, skontaktowała się ze mną Kancelaria Odpisów z Monitora Sądowego i Gospodarczego z rachunkiem wynoszącym 100 zł za „publikację wymaganego prawem ogłoszenia o zawieszeniu działalności” – opowiada nam jeden z przedsiębiorców. Dysponowali dosyć szczegółowymi informacjami, takimi jak imiona jego rodziców, nr PESEL i NIP. – Zawodowo zajmuję się informatyzacją i rejestrami państwowymi, więc wiedziałem, że nie mają nic z nimi wspólnego. Nie odpowiedzieli też na moje pytania, w jaki sposób weszli w posiadanie moich danych osobowych – dodaje przedsiębiorca.
Inny mikrobiznesmen Andrzej Domański z Mińska Mazowieckiego zetknął się z Krajowym Rejestrem Pracowników i Pracodawców z Warszawy, który zażądał od niego 115 zł. – Zapłaciliśmy, tak trochę z rozpędu. Pismo wyglądało na urzędowe, a tych państwowych opłat jest tak dużo, że czasami jest się trudno połapać – mówi. Danuta, właścicielka małej drukarni, do której dotarła oferta od „ORF Ogólnopolskiego Rejestru Firm”, straciła więcej. – Za ekspozycję logo i danych firmy ORF policzył sobie 3025,80 zł. Ja zorientowałabym się, że coś jest nie tak, ale byłam na zwolnieniu. Zastępował mnie syn – skarży się kobieta.
Na działalność ORF do Komendy Powiatowej Policji w Dębicy pożaliło się już kilka osób. Coraz więcej skarg napływa też do organów ścigania w innych miejscach kraju. Poszkodowanych może być kilkadziesiąt tysięcy, to w większości mikro i małe firmy.
Reklama
Wczoraj opisaliśmy, jak różne rejestry, udając oficjalne urzędowe zbiory danych, nękają firmy, żądając opłat za swoje usługi. Ostrzegają przed nimi kolejne ministerstwa, które same zawiadamiają organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Początkowo jednak nie traktowano tego problemu nazbyt poważnie i prokuratury umarzały postępowania z powodu niskiej szkodliwości społecznej czynu. Wszystko zmieniło się kilka tygodni temu. Po doniesieniu głównego inspektora informacji finansowej o niezbyt przejrzystych przelewach na konto spółki zarejestrowanej w Suwałkach sprawą postanowiła się zainteresować tamtejsza prokuratura. Konto zablokowano i wtedy się okazało, że z opłat od firm uzbierało się aż 900 tys. zł.