Premier Donald Tusk powiedział w środę, że propozycja budżetu UE na lata 2014-20 szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya z polskiego punktu widzenia nie jest dramatycznie zła, ale nie ma gwarancji, "by ona stała się przedmiotem kompromisu łatwego do osiągnięcia".

"Mamy na stole propozycje Hermana Van Rompuya, to jest propozycja cięć, która z polskiego punktu widzenia nie jest może dramatycznie zła, ale wydaje się, że nie ma na pewno dzisiaj gwarancji, aby ona stała się przedmiotem kompromisu łatwego do osiągnięcia na najbliższej Radzie Europejskiej" - powiedział Tusk podczas konferencji prasowej na lotnisku w Warszawie, tuż przed wylotem do Berlina na polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe. Dlatego, jak dodał, jest o czym rozmawiać.

Według szefa rządu budżet europejski będzie zapewne w centrum uwagi uczestników berlińskich konsultacji.

Premier zaznaczył, że dla Polski jest ważne, by znaleźć mądry kompromis między potrzebami europejskimi, czyli potrzebą wzrostu i zatrudnienia, co wymaga poważnej polityki spójności. Tusk dodał jednak, że nie jesteśmy doktrynerami i zdajemy sobie sprawę, że "samo wołanie +dajcie więcej+ nie pomoże".

Reklama

Dlatego, jak powiedział, jesteśmy zwolennikami umiarkowanych, rozsądnych cięć, które będą zrównoważone. Nowa propozycja budżetu UE na lata 2014-20, do jakiej dotarła PAP, ustala limit dostępu do funduszy spójności dla danego kraju w wys. 2,4 proc. jego PKB. To daje Polsce ok. 73,9 mld euro, czyli więcej niż proponował Cypr. Ale nowa propozycja zakłada większe cięcia w rolnictwie.

"Chcemy, by Niemcy zrozumieli, że interes Polski jest interesem całej UE"

Celem numer jeden jest, aby nasi partnerzy w Berlinie zrozumieli, że dzisiaj to, co jest polskim interesem jest także interesem całej Unii Europejskiej - powiedział w środę premier Donald Tusk przed wylotem do Berlina na polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe.

Według Tuska, wydaje się, że nie jest to zadanie niemożliwe. Premier przekonywał, że biorcy pieniędzy z budżetu europejskiego nie mają argumentów "siłowych".

"Ale naszymi argumentami na pewno są: wsparcie ze strony instytucji europejskich, zarówno Komisji (Europejskiej) jak i Parlamentu (Europejskiego) i sojusz piętnastu państw przyjaciół polityki spójności" - podkreślił premier. "Nie sądzę, aby Niemcy chciały narazić swoją reputację państwa proeuropejskiego na szwank" - dodał.

"My będziemy bardzo otwarcie mówili, że ten, kto chce pociąć budżet europejski, godząc przede wszystkim w politykę spójności, nie zasługuje na miano jakiegoś szczególnie proeuropejskiego polityka" - powiedział Tusk.

Ocenił, że propozycja budżetu UE na lata 2014-20 szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya będzie podlegała "maglowi" podczas szczytu UE w dniach 22-23 listopada. Dlatego, jak powiedział Tusk, "efekt spotkania listopadowego będzie na pewno odmienny" od wyjściowej propozycji szefa RE