Czeka nas kilka chudych lat w gminnych inwestycjach. Samorządy nie mają pieniędzy na wkład własny przy projektach unijnych.
Jednostka samorządowa, która nie dostała kredytu w bankach komercyjnych, może się zwrócić o pomoc do Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). Od 2009 r. jest on ustawowo upoważniony do udzielania nisko oprocentowanych pożyczek na realizację projektów w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Do tego dochodzą długoterminowe kredyty inwestycyjne dla samorządów, oferujące korzystne warunki spłaty. Jak wynika z danych, które BGK przygotował dla DGP, jeszcze w 2010 r. samorządy zawarły z bankiem 1217 umów na 1,4 mld zł. Rok później kwota ta zmalała już do 575 mln zł (801 umów). Do końca października tego roku samorządy pożyczyły zaledwie 463 mln zł.
Podobne tąpnięcie nastąpiło w kredytach długoterminowych. Co prawda w tym roku ich wartość jest większa o ok. 50 mln zł niż w 2011 r. i wynosi 721 mln zł, ale jeszcze w 2009 r. samorządy pożyczyły 2 mld zł. W 2010 r. – blisko 3 mld zł.
Sami samorządowcy wskazują, że coraz częściej muszą rezygnować z zaciągania kolejnych kredytów – czy to w BGK, czy to na rynku komercyjnym. – Samorządy zbliżają się do limitów zadłużeniowych – mówi Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli. – W tej chwili nawet preferencyjne warunki spłaty kredytów to nic atrakcyjnego. Jesteśmy przytłoczeni innymi wydatkami. Pieniądze, które normalnie by szły na unijne projekty, musimy przeznaczać na wydatki bieżące, przede wszystkim na oświatę – dodaje prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza.
Reklama
Jak wskazuje Wadim Tyszkiewicz, samorządy już myślą o nowej perspektywie finansowej UE na lata 2014–2020. – Musimy teraz złapać oddech, by móc sięgnąć po kolejne środki z Brukseli w kolejnym programowaniu – mówi prezydent.