Wraz z malejącym strumieniem unijnych pieniędzy zmieniają się priorytety samorządów. Do niedawna chodziło o to, by realizować jak najwięcej unijnych projektów i pozyskiwać na nie wkład własny. Szczytowy okres, jeśli chodzi o liczbę udzielanych kredytów, przypadł na lata 2009–2010, w środku obecnej perspektywy (2007–2013).
Im bliżej jej końca, tym wydatki na wykańczanie zaczętych projektów są większe (zwrot pieniędzy z UE nastąpi dopiero po ich sfinalizowaniu i przedstawieniu faktur), a przez to możliwości finansowe samorządów są niewielkie. Dlatego teraz skupiają się na poprawie swoich wyników finansowych, a nie na zaciąganiu kolejnych długów.
– Czas na inwestycje w gminach się kończy. Wraz z tym kończy się etap zielonej wyspy pod nazwą Polska – podsumowuje prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza.
Na spowolnienie inwestycyjne wskazują także eksperci. – Czekają nas chudsze lata, jeśli chodzi o poziom inwestycji. Można sądzić, że kolejny szczyt zaciąganych kredytów i pożyczek nastąpi dopiero w połowie przyszłej perspektywy finansowej, a więc w latach 2016–2017 – mówi dr Aleksander Nelicki, ekspert ds. samorządów.
Reklama
Z kolei Maciej Rapkiewicz z Instytutu Sobieskiego wskazuje, że wpływ na decyzje o zaciągnięciu przez samorządy kolejnych kredytów będzie mieć to, kiedy i ile pieniędzy Polska wynegocjuje od Unii Europejskiej na lata 2014–2020 oraz na jakich zasadach będzie można je wydawać. – Na razie nie wiemy, czym skończą się negocjacje, a to odwleka decyzje samorządów o ewentualnym poszukiwaniu kapitału na zewnątrz z myślą o przyszłych projektach inwestycyjnych – stwierdza ekspert.
Strategię samorządów i ich priorytety potwierdzają ostatnie dane GUS. Wynika z nich, że od 2007 r. do 2010 r. liczba jednostek samorządowych z deficytem budżetowym wzrosła ponaddwukrotnie – z 1046 do 2490. Wiązało się to ze wzmożonymi wydatkami na unijne projekty i zaciąganiem kredytów. Trend ten został odwrócony dopiero w 2011 r., gdy liczba jednostek samorządu terytorialnego (j.s.t.) z deficytem spadła do 1952.
Zdaniem samorządowców głównym powodem drastycznego zaciskania pasa są działania administracji centralnej. – To efekt dokręcania nam śruby przez ministra finansów. I działań rządu, które uszczupliły nasze dochody przy jednoczesnym dodawaniu kolejnych zadań do realizacji – mówi sekretarz generalny Związku Powiatów Polskich Rudolf Borusiewicz.
Ale samorządowcy wskazują także na kolejne czynniki. Jednym z nich jest indywidualny wskaźnik zadłużenia lokalnych urzędów, który co prawda wejdzie w życie od 2014 r., ale będzie brał pod uwagę wyniki finansowe z trzech poprzedzających lat. Mówiąc prościej – im więcej od teraz gminy zaoszczędzą, tym więcej będą mogły wydawać w kolejnych latach.
Poza tym w wieloletnich prognozach finansowych j.s.t. (zamieszczonej w projekcie ustawy wprowadzającej regułę wydatkową dla samorządów, którą do niedawna forsował resort finansów) zapisano, że mimo powiększającego się deficytu w ostatnich kilku latach, począwszy od 2013 r., sektor samorządów ma notować nadwyżkę w wysokości 2,8 mld zł.