"Sytuacja nie jest tak dramatyczna, jak ją się przedstawia. W każdym razie sygnały, które płyną z Brukseli o tym nie świadczą" - powiedział Miller na konferencji prasowej. Zastrzegł, że nie wiadomo, jaki będzie ostateczny kompromis ws. cięć budżetowych.

"Dzisiaj słyszę, że jest decyzja, by wydatki na fundusz spójności były w granicach 2,4 proc. PKB danego kraju. Gdyby te propozycje się utrzymały, to te obiecane przez premiera 300 mld zł byłoby w zasięgu ręki" - powiedział Miller.

Jeśli do tego dołożyć wydatki na politykę rolną, Polska dostałaby kolejne 130 mld zł, co byłoby "przyzwoitym budżetem" - uważa lider SLD. "Pytanie tylko, czy propozycje Komisji Europejskiej zostaną utrzymane i o to - jak rozumiem - premier będzie walczył i zabiegał" - wskazał.

Szef Sojuszu uważa, że bardzo ważne są konsultacje z Niemcami - największym płatnikiem netto - oraz Francją, która także ma olbrzymi wpływ na unijne decyzje. "Dobrze się składa, bo do Polski przyjeżdża prezydent (Francois)Hollande" - zauważył Miller.

Reklama

Wspominał, że były prezydent Jacques Chirac powiedział mu przed laty, że "w europejskim zaprzęgu Niemcy są koniem, a Francja jest woźnicą". "Nie wiem, czy to dla Niemców sympatyczne określenie, ale tak to mniej więcej wygląda i trzeba się zarówno porozumieć z koniem, jak i z woźnicą. Jeżeli premierowi Tuskowi się to uda, to sądzę, że nawet jeśli będą cięcia, to nie będą one jakieś dramatyczne" - podsumował Miller.