Ważne jest nie tylko, ile miliardów Polska dostanie z nowego budżetu UE, ale też jakie będą warunki wydawania tych pieniędzy.
Walka o bilion euro budżetu dla całej Unii Europejskiej do 2020 roku to nie tylko spór z klubem skąpców pod przywództwem Londynu o ostateczną sumę. Nawet jeśli Polska ostatecznie wywalczy nieco ponad 70 mld euro pomocy strukturalnej, pod nową perspektywę podłożone są miny, które utrudnią ich wydanie. Wczoraj mówił o nich premier Donald Tusk.
Pierwszą jest „warunkowość makroekonomiczna”. Kraj, który nie redukuje długu i deficytu budżetowego, traci fundusze strukturalne. To rodzi kolejne niebezpieczeństwo: banki nie będą chciały kredytować wkładu własnego beneficjentów w obawie, że pieniądze z Brukseli w ogóle się nie pojawią.
Pułapka numer dwa to obniżenie z 90 do 75 proc. udziału Unii w finansowaniu całych kosztów projektu. To stwarza ryzyko, że zadłużone polskie gminy i borykające się z kryzysem przedsiębiorstwa nie znajdą tak dużych pieniędzy na swój wkład.
Reklama
Pułapka numer trzy to zniesienie kwalifikowalności VAT zapłaconego przez beneficjenta od realizowanego projektu. W nowej perspektywie Bruksela nie chce już zwracać podatek. A to duże kwoty: podstawowa stawka podatku od towarów i usług w naszym kraju wynosi 23 proc.
Pułapka numer cztery: w nowych regulacjach beneficjent przed otrzymaniem pieniędzy będzie musiał udowodnić, że realizacja projektu przyniesie korzyści dla całego regionu, a nie tylko jego firmy czy miasta.
Pułapka numer pięć: według nowej perspektywy musimy także przekonywać Brukselę, że przedsięwzięcie w przyszłości nie będzie wymagało nowych dotacji. To stawia pod znakiem zapytania finansowanie przez Brukselę wielu inwestycji użyteczności publicznej, jak muzea, teatry czy nawet oczyszczalnie ścieków. Projekty ekologiczne nie muszą być co prawda dochodowe, ale mają same się finansować. W przypadku oczyszczalni ścieków przedsiębiorstwo komunalne ma pobierać na tyle duże opłaty, aby nie dopłacać.
● Do tego dochodzi jeszcze pułapka numer sześć, czyli różnica między zobowiązaniami Unii a realnymi wypłatami, która obecnie przekracza 10 proc. W 2011 roku zamiast 142 mld euro Bruksela wypłaciła 126 mld euro, o 16 mld euro mniej. – To w skali 7 lat 112 mld euro cięć – komentuje w rozmowie z DGP Cinzia Alcidi z brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS). Jej zdaniem w nowym budżecie ten trend będzie kontynuowany.
– Sprawa jest ciągle w grze – zapewniał wczoraj Donald Tusk, komentując pułapki budżetowe. W tej grze stawka jest znacznie wyższa niż obiecane 300 mld.