W połowie ubiegłego tygodnia ruszyła publiczna oferta Alior Banku, największa, jaką w historii warszawskiej giełdy przeprowadzała prywatna spółka. Przy założeniu, ze bank sprzeda akcje po cenie równej maksymalnej ustalonej dla inwestorów indywidualnych – po 71 zł, jej wartość może przekroczyć 2,5 mld zł.

Do drobnych graczy ma trafić do 5 proc. wszystkich sprzedawanych walorów, choć pula może wzrosnąć do 10 proc. Spośród 10 brokerów, u których inwestorzy indywidualni mogą zapisywać się na akcje, niemal wszyscy wprowadzili specjalne zachęty.

Najdalej poszedł broker należący do samego Aliora. Osoby, które kupią papiery za jego pośrednictwem, mogą liczyć na 5-proc. zniżkę. Pod warunkiem jednak, że łączne zapisy nie przekroczą 30 mln zł. Na 20 proc. zniżkę przysługuje pracownikom banku i jego spółek zależnych. – Dopiero kiedy skończy się pula akcji z dyskontem w biurze Aliora, szanse pozostałych brokerów na pozyskanie klientów zaczną się wyrównywać – wskazuje pracownik jednego z uczestników konsorcjum obsługującego inwestorów indywidualnych.

Według informacji DGP jeszcze w piątek po południu w BM Alior Banku można było zapisać się na papiery z 5-proc. dyskontem. Dzisiaj prawdopodobnie już ich nie będzie. W pozostałych domach maklerskich promocje dla osób, które za ich pośrednictwem kupią akcje Aliora, zwykle obejmują rezygnację z opłat za otwarcie rachunku i jego prowadzenie w 2012 r.

Reklama

Brokerzy obniżają też stawki prowizji od wartości złożonego zapisu do 0,25–0,29 proc. Tak jest m.in. w DM BOS, DM Pekao i CDM Pekao oraz ING Securities. W normalnych transakcjach wynoszą one zwykle ponad 0,3 proc. Niektórzy, jak DM BZ WBK, nie będą pobierać prowizji od zleceń zrealizowanych na podstawie zapisów złożonych do 27 listopada. DM ING wprowadził dodatkowa zachętę dla nowych klientów – zwrot do 100 zł prowizji za transakcje do końca stycznia 2013 r., a DM BOS zapowiada, że w jego ofercie pojawi się też kredyt na zakup akcji Aliora do dwukrotności wkładu własnego (lewar 200 proc.).

Rozmówcy DGP w domach maklerskich zapowiadają jednak, że nie zamierzają zaostrzać walki o klientów chcących kupić akcje banku, bo koszty związane z promocjami mogą być większe niż potencjalne zyski. Powód? Niewielu nowych klientów pozyskanych w czasie nagłośnionych ofert kontynuuje swoja przygodę z giełdą, a same oferty pierwotne przestały być źródłem nadzwyczajnych zysków. Roland Paszkiewicz z CDM Pekao ocenia, że dzięki ofercie banku w domach maklerskich przybędzie nie więcej niż kilka tysięcy nowych rachunków.