Zdaniem Zawadzkiego, rodzimym producentom zagraża import karpia z Litwy, Czech i Węgier. Jak powiedział PAP, "Czesi wożą go do Polski nawet za 7,90 zł za sztukę". Jego zdaniem tak niska cena spowodowana jest tym, że koszty hodowli w tych krajach są dużo niższe niż w Polsce. "Ryby hoduje się tam na granulatach i sztucznych paszach, u nas metodą naturalną" - powiedział PAP.

Zdaniem dyrektora Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej prof. Andrzeja Kowalskiego, nie można jednak w ten sposób generalizować wszystkich dostawców. "Nie ma reguły. Po prostu jest większe prawdopodobieństwo, że ten tańszy karp z importu jest na granulatach" - ocenił w rozmowie z PAP.

"W Polsce mamy zachowane te bardziej tradycyjne sposoby, łącznie z utrzymaniem całego reżimu technologicznego. Coraz częściej na świecie hodowla ryb zaczyna przypominać hodowlę kurczaków i wtedy jest to tańsze i jest konkurencja. Zabronić tego nie możemy" - przyznał prof. Kowalski.

Zdaniem Ryszarda Zawadzkiego cykl hodowli karpia karmionego zbożem trwa trzy lata. "Takiego karpia można wyprodukować maksymalnie tonę z jednego hektara lustra wody. W przypadku granulatów mówimy o ilościach czterokrotnie wyższych". Jego zdaniem cykl hodowli na granulatach skraca się do 18 miesięcy.

Reklama

Jak ocenił, świętokrzyscy hodowcy nie planują zmienić sposobu hodowli karpia. "Polska słynie z dobrej ekologicznej żywności" - powiedział Zawadzki. Ale to powoduje, że cena karpia z hodowli w Polsce, tradycyjnej potrawy na Boże Narodzenie, jest wyższa niż z hodowli zagranicą.

Rocznie Polska produkuje od 13 do 18 tys. ton karpia.