Na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu Tusk pytany był o ewentualne spotkania z liderami partii opozycyjnych, a także przywódcami krajów członkowskich UE przed styczniowym szczytem Rady Europejskiej.

"Będę widział się ze wszystkimi przywódcami europejskimi, zanim dojdzie do spotkania na temat budżetu (UE), bo w grudniu mamy regularną Radę Europejską. Niewykluczone, że będziemy także mieli okazję spotkać się i porozmawiać 10 grudnia w Oslo. Większość przywódców europejskich pojawi się na uroczystości odebrania Pokojowej Nagrody Nobla przez Unię Europejską" - powiedział Tusk.

Jak podkreślił, "być może będzie to dobra okazja, by wymienić kolejne uwagi z liderami poszczególnych państw". "Już w tej chwili planujemy kilka spotkań i jedną ważną wizytę jeszcze w styczniu przed kolejnym szczytem poświęconym budżetowi" - zapowiedział premier.

Zadeklarował też, że "zawsze jest gotów spotkać się z liderami opozycji". Jak dodał, przy okazji niedawnej wizyty prezydenta Francji Francois Hollande'a i ubiegłotygodniowego szczytu UE ws. budżetu na lata 2014-2020 rozmawiał z szefem SLD Leszkiem Millerem. "Nie grymasiłem, kiedy, wcale w niełatwym momencie, minister sprawiedliwości konsultował swoje projekty z PiS-em i prezesem Jarosławem Kaczyńskim" - podkreślił szef rządu.

Reklama

"Wspólnie z prezydentem zawsze staramy się na wszystkich forach, gdzie to jest możliwe, rozmawiać z opozycją. To nie my bojkotujemy Radę Bezpieczeństwa Narodowego, która jest bardzo dobrze skonstruowanym miejscem do systematycznych konsultacji z liderami opozycji wszystkich spraw, które dotyczą szeroko pojętego bezpieczeństwa Polski" - powiedział Tusk.

"W tej chwili wyobraźnia nie podpowiada mi, jak spotkanie z liderem PiS, SLD czy Ruchu Palikota mogłoby bezpośrednio pomóc w samych negocjacjach, ale jeśli jest jakikolwiek pomysł czy intencja ze strony opozycji, to jestem gotów spotkać się choćby jutro z każdym z liderów opozycji parlamentarnej" - deklarować premier.

Jak mówił, zależałoby mu na spotkaniach, rozmowach i radach, które "pomogłyby wynegocjować maksymalnie dużo dla Polski" w nowym budżecie UE, a "niekoniecznie na wypowiedziach, które utrudniają życie". "Jeśli jest jakaś gotowość, aby na serio pomóc w tych negocjacjach, to ja będę bardzo wdzięczny" - dodał Tusk.

Premier pytany był też o wniosek opozycji o informację rządu na temat negocjacji i ostatniego szczytu UE zakończonego fiaskiem. "Jak państwo wiecie, ja nie mam wyboru, Sejm wzywa, to premier w naszym ustroju jedzie i wygłasza informację taką, jaką Sejm sobie życzy" - odparł szef rządu.

Podkreślił jednocześnie, że bardzo precyzyjnie i szczegółowo informował o przebiegu ostatniego szczytu UE. "I tam nie ma żadnego drugiego dna, wszystko jest jasne, co nie znaczy, że optymistyczne" - stwierdził.

Jak powiedział, w kontekście szczytu unikałby jednak słowa "fiasko", nie dlatego, by poprawić nastrój Europejczykom czy Polakom. Premier przyznał, że słowo "fiasko" "niby narzuca się samo z siebie, bo wróciliśmy bez budżetu". "Tym, którzy mają dobrą pamięć - może nie o autopsję tu chodzi, ale o wiedzę bardziej na temat tego, jak wyglądały negocjacje w poprzednich perspektywach - 7 lat temu, 14 lat temu - to takie spotkania rozpoczynające negocjacje nigdy nie kończyły się, przynajmniej ja nie pamiętam, by kończyły się uchwaleniem, jakąś ostateczną decyzją" - podkreślił Tusk.

Jak dodał, natomiast te negocjacje różniły się od wszystkich poprzednich zasadniczo nie dlatego, że była to "jakaś klapa ostateczna", ale dlatego, że na wszystkim poprzednich rozmawiano o tym, jak podzielić więcej pieniędzy w porównaniu z poprzednią perspektywą.

"To jest pierwsza w historii Unii Europejskiej perspektywa, gdzie mają być cięcia i w związku z tym dyskusja dotyczyła wyłącznie tego, gdzie ciąć, a nie gdzie podzielić nadwyżki" - zauważył premier. Dodał, że taka dyskusja jest bez porównania "trudniejsza i dramatyczniejsza".

Doszło do tego - mówił premier - "po raz pierwszy też chyba w historii takie ortodoksyjne stanowisko Brytyjczyków, bo ono w punkcie startu brzmiało: +żądamy tego i tego, i nie ustąpimy ani na krok+, co nie jest przyjęte jako norma w negocjacjach w Brukseli". "Choć jak pamiętamy, (...) 7 lat temu, mimo że był zupełnie inny premier Wielkiej Brytanii, to Tony Blair też przyjechał z dość stanowczym i powiedziałbym, nieentuzjastycznym wobec budżetu europejskiego stanowiskiem" - zaznaczył.

"Więc być może, jeśli zapomnimy na chwilę o tym kontekście kryzysowym, tzn. że wszędzie szukają oszczędności, to sam przebieg tego spotkania i perspektywa są dość typowe, a nie jakieś alarmujące" - ocenił szef rządu. "Dlatego uważam, że ta zapowiedź (przewodniczącego Rady Europejskiej - PAP) Hermana Van Rompuya, że na początku przyszłego roku uchwalimy budżet, jest odpowiedzialna, to nie jest urzędowy optymizm" - podkreślił.

"Podobnie jak jest poważnym stwierdzeniem i prawdziwym to, co powiedziałem po zakończeniu tej pierwszej części negocjacji, że wszyscy uczestnicy tego spotkania jednoznacznie zadeklarowali, że ewentualne dalsze cięcia nie powinny obejmować polityki spójności i wspólnej polityki rolnej" - powiedział premier. Dlatego - jak mówił - z punktu widzenia polskich interesów uważa, że "sytuacja jest trudna, ale nie jest gorsza niż przed tymi negocjacjami". "Jesteśmy mniej więcej na tym poziomie naszych wyobrażeń i oczekiwań jak wtedy, gdy wyjeżdżałem do Brukseli" - powiedział Tusk.