Ponad 80 proc. kapitału akcyjnego na świecie nie należy do spółek publicznych. Jak w nie zainwestować i czy warto to zrobić?

Życie poza giełdą

Spółek pozagiełdowych jest o wiele więcej niż tych, których akcje dostępne są na rynkach regulowanych. Wynika to przede wszystkim z faktu, że typowa spółka pozagiełdowa (pominąwszy nawet małe i średnie przedsiębiorstwa) jest przeciętnie 10 razy mniejsza od giełdowej odpowiedniczki. Drugim powodem jest to, że spółki niepubliczne zagospodarowują o wiele większą część zasobów światowej gospodarki. Szacuje się na przykład, że 86% zatrudnionych w sektorze prywatnym pracuje właśnie w spółkach niepublicznych.

Duża liczba przedsiębiorstw nie oznacza jednak, że ktoś, kto chciałby w nie zainwestować, mógłby łatwo to uczynić. Większość dużych spółek niepublicznych ma bowiem jednego właściciela, który rzadko kiedy jest skłonny oddać kontrolę nad swoją firmą. Objęcie mniejszościowego pakietu nie jest zaś praktykowane, ponieważ prawa drobnych akcjonariuszy w spółkach niepublicznych są bardzo słabo chronione. Nie ma więc żadnej gwarancji, że ci, którzy kontrolują firmę, nie będą używać jej zasobów do swoich prywatnych celów. W spółkach publicznych tego typu działania są dużo surowiej tępione. Ten problem można jednak przezwyciężyć.

By zainwestować w spółkę niepubliczną, nie posiadając środków wystarczających do przejęcia jej w całości, ani dobrych kontaktów z budzącymi zaufanie przedsiębiorcami, trzeba skorzystać z pomocy funduszu private equity. Jest to fundusz, który posiada dostatecznie duży kapitał, by skutecznie inwestować na rynku pozagiełdowym, zarządzany przez doświadczonych managerów, mających odpowiednią wiedzę i zwykle ryzykujących osobistym majątkiem. Czy jednak warto zawracać sobie głowę kolejną warstwą pośredników? Czy stopy zwrotu poza giełdą są dostatecznie wysokie?

Reklama

Stopy zwrotu

Wydaje się, że na pewno jest o co walczyć. Badania przeprowadzone na europejskich firmach pokazały, że stopa zwrotu z kapitału ze spółek niepublicznych jest 2,5 razy wyższa niż w spółkach prywatnych. Częściowo da się to wytłumaczyć faktem, że mniejsze spółki niepubliczne w ten sposób wynagradzają swoich managerów, którzy, ponieważ są jednocześnie właścicielami, nie wypłacają sobie w ogóle pensji. Wyższa stopa zwrotu utrzymuje się jednak również, gdy kontrolujemy rozmiar firmy – spółki publiczne dają zarobić w skali roku wciąż od 1,5 do 2 razy więcej.

Wyższe zyski spółek nie muszą jednak automatycznie przekładać się na większe zarobki klientów funduszy private equity. Warto więc przyjrzeć się im bliżej przed podjęciem decyzji. Ogólnie występują dwa główne rodzaje tego typu funduszy. Pierwsze to tak zwane buyout funds, które wykupują spółki (giełdowe i pozagiełdowe), dokonują ich restrukturyzacji, a następnie sprzedają, dzieląc się na końcu zyskiem z inwestorami. Drugi typ to fundusze venture capital, które także działają przez określony czas (zwykle nie więcej niż 10 lat), ale inwestują w małe spółki we wczesnym stadium rozwoju i z obiecującymi perspektywami. Chociaż średnio co piąta perspektywiczna spółka spełnia pokładane w niej nadzieje, to łączny zysk i tak bywa bardzo wysoki.

Z amerykańskich badań prowadzonych od połowy lat 80. wynika, że fundusze private equity typu buyout (po odliczeniu opłat) przynoszą inwestorom roczną stopę zwrotu o 3 punkty procentowe wyższą niż ta dostępna na szerokim rynku akcji. To dobry rezultat, jednak fundusze venture capital przynoszą jeszcze wyższą stopę zwrotu – nawet 4-5 punktów powyżej rynku, co historycznie oznaczało zysk na poziomie nawet 20 proc. w skali roku. Średnia jednak nieco zaciemnia obraz, gdyż stopy zwrotu pomiędzy funduszami znacząco się różnią. Kluczowe znaczenie ma więc to, na który z nich się zdecydujemy.

Czym się kierować?

Przykładowo, Uniwersytet Yale od lat powierza swoje kapitały (pozyskane ze spadków i darowizn od absolwentów) funduszom venture capital. W latach 1978-2006 roczna stopa zwrotu z tych inwestycji wyniosła aż 34,8 proc. Nie był to przykład zupełnie odosobniony, jednak funduszom venture capital zdarzały się też wpadki. Badacze tego rynku zauważyli, że różnica między wynikami 25 proc. najlepszych funduszy a stopami zwrotu z 25 proc. najgorszych jest 4 razy wyższa dla funduszy private equity niż przy zwykłych funduszach akcji. Czym więc kierować się przy wyborze konkretnego funduszu?

Wydaje się, że najlepiej jest wiedzieć, w jakie to obiecujące projekty fundusz zamierza inwestować. To prawda, jednak nie zawsze mamy szansę to ustalić, dlatego warto rozważyć także inne czynniki, podejmując naszą decyzję inwestycyjną. W przeciwieństwie do zwykłych funduszy, dla funduszy private equity przeszłe wyniki okazują się istotne przy prognozowaniu przyszłych zysków. Warto więc popatrzeć, jak dany fundusz inwestował w przeszłości. Drugim elementem wartym przeanalizowania jest historia napływu środków. Badania pokazują, że fundusz, który w kolejnych edycjach gromadzi coraz więcej środków, z czasem przynosi coraz niższą stopę zwrotu. Warto więc przynajmniej te dwie sprawy zbadać, zanim zdecydujemy się powierzyć funduszowi nasze pieniądze.