Umocnienie euro na światowych rynkach pomogło wczoraj notowaniom złotego. Frank szwajcarski oscylował wokół 3,37 zł, tracąc mniej niż 0,8 proc. Dolar obniżył kurs o blisko 0,9 proc. – do 3,14 zł, a samo euro o ok. 0,5 proc. – do 4,08 zł.
Apetyt zagranicznych graczy na polskie aktywa widać było na giełdzie. WIG20, główny indeks warszawskiego parkietu, przebił psychologiczną barierę 2500 pkt i znalazł
– Inwestorzy wrócili do Europy, bo obawiają się, że dziś Rezerwa Federalna podejmie decyzję o kolejnym skupie amerykańskich obligacji długoterminowych. Taka decyzja będzie wymagała dodruku dolara – mówi Arkadiusz Urbański, ekonomista Banku Pekao.
Dodatkowo euro, a dzięki niemu złotemu, pomogły informacje napływające z Niemiec. Nieoczekiwanie indeks ZEW m.in. badający nastroje przedsiębiorców wzrósł do 6,9 pkt. Ekonomiści spodziewali się, że wskaźnik znajdzie się na poziomie -11,5 pkt. Złotemu pomogły też wypowiedzi członków RPP – np. Adama Glapińskiego i Andrzeja Bratkowskiego – że trzecia z kolei obniżka stóp procentowych w styczniu będzie nie do uniknięcia. Zwiększają one popyt na obligacje, co dodatkowo ciągnie w górę kurs naszej waluty.
Reklama
Mocny złoty praktycznie zmniejszył do zera prawdopodobieństwo przekroczenia przez dług publiczny 55 proc. PKB. – Według naszych wyliczeń euro musiałoby kosztować około 5 zł, by takie ryzyko dziś zaistniało. Dług wyniesie około 52,7 proc. PKB – twierdzi Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.