Łupkowa rewolucja z pewnością będzie miała wpływ na światową geopolitykę. Jeśli potwierdzą się szacunki dotyczące złóż gazu łupkowego w Polsce, kraj ten w XXI w. może stać się mocarstwem średniego szczebla – pisze szef analiz geopolitycznych ośrodka Strator.

Według czołowych gazet i dzienników opinii przyszłość stosunków międzynarodowych leży głównie w dziedzinie idei: impulsy moralne do interwencji humanitarnych, różne teorie zarządzania kursami walut i długiem publicznym, niezbędne, aby naprawić sytuację w Europie, wzrost znaczenia kosmopolityzmu w obliczu rosnącego nacjonalizmu w Azji Wschodniej i tak dalej. Innymi słowyświat przyszłości może być zaprojektowany i zdefiniowany przy pomocy tez z prac doktorskich. I do pewnego stopnia to wszystko może być prawdą. Tak jak pokazał nam XX wiek, rozmaite ideologie, takie jak komunizm, faszyzm czy też humanizm, miały znacznie i to duże znaczenie.

Ale jest jeszcze inna prawda – wielkie, bezosobowe siły, takie jak geografia czy środowisko również w dużej mierze determinują ludzką historię.

Afryka przez setki lat była biedna w dużej mierze ze względu na brak wystarczającej ilości naturalnych portów czy też rzek, dzięki którym możliwy byłby transport z głębi kontynentu w kierunku wybrzeży. Rosja z kolei zachowuje się paranoicznie ze względu na fakt, że ogrom jej terytorium nie ma wystarczającej ilości naturalnych barier, dzięki którym kraj ten byłby zdolny odeprzeć potencjalny atak z zewnątrz. Szejkowie z Zatoki Perskiej nie są bajecznie bogaci ze względu na idee, które się zrodziły w tym regionie, ale ze względu na potężne złoża surowców. Intelektualiści często koncentrują się na tym, co mogą zmienić, ale w obliczu tych wszystkich bezosobowych sił i ich wpływu na nasze życie jesteśmy po prostu bezradni.

Jedną z tych sił są łupki, czyli skały osadowe, w których mogą być uwięzione surowce. M.in. gaz łupkowy jest efektywnym źródłem energii w postindustrialnym świecie. Kraje, które mają duże złoża gazu łupkowego, wypadną lepiej w na arenie międzynarodowej w XXI wieku. Kraje, które owego zasobu nie posiadają, będą miały gorzej. W tym przypadku idee będą miały niewielkie znaczenie.

Reklama

Ośrodek Stratfor jak zwykle zajął się tą kwestią w dogłębny sposób. Poniżej prezentuję moją własną analizę, w której częściowo posiłkowałem się badaniami tego ośrodka. Przyjrzyjmy się zatem temu, kto ma gaz łupkowy i w jaki sposób może to wpłynąć na geopolitykę. Przyszłość bowiem będzie w dużej mierze zdeterminowana przez to, co znajduje się pod ziemią.

USA mają pokaźne złoża gazu łupkowego w Teksasie, Luizjanie, Północnej Dakocie, Pensylwanii, Ohio, Nowym Jorku, a także w innych miejscach. Stany Zjednoczone, bez względu na to, jakich politycznych wyborów dokonają, są wręcz skazane na to, że staną się w XXI wieku energetycznym gigantem. W szczególności naftowy boom jest widoczny w rejonie Zatoki Meksykańskiej, w takich stanach jak Teksas i Luizjana. Ten rozwój sprawi, że region Karaibów stanie się jednym z ważniejszych punktów na gospodarczej mapie półkuli zachodniej. Funkcję wzmacniającą znaczenie tego miejsca może odegrać poszerzenie Kanału Panamskiego w 2014 roku.

W tym samym czasie współpraca między Teksasem, a sąsiednim Meksykiem będzie coraz bardziej intensywna, Meksyk zaś stanie się dużym rynkiem dla gazu łupkowego i sam będzie eksploatował swoje łupkowe złoża w pobliżu północnej granicy.

Amerykańska rewolucja łupkowa to po części kiepskie wieści dla Rosji. Kraj ten jest obecnie europejskim gigantem w dziedzinie energii, eksportując gaz ziemny w dużych ilościach na zachód. Układ taki daje Moskwie polityczne możliwości wpływu w Europie Środkowej, a szczególnie w Europie Wschodniej.

Co prawda rosyjskie złoża surowców są często zlokalizowane na Syberii, skąd stosunkowo drogo i trudno je eksploatować, to stare rosyjskie technologie są sukcesywnie modernizowane. Dodatkowo Rosja na chwilę obecną ma relatywnie małą konkurencję w Europie. Pojawia się jednak pytanie, co jeśli USA w przyszłości będą w stanie eksportować swój gaz po konkurencyjnej cenie do Europy?

>>> Polecamy: USA ostrzegają: Rosja chce resowietyzacji byłego ZSRR. Chcemy temu zapobiec

Stany Zjednoczone mają kilka możliwości, aby eksportować surowiec na Stary Kontynent. Waszyngton musiałby wybudować specjalne terminale do skraplania gazu i następnie eksportować go w formie płynnej przez Atlantyk.

Przy odpowiednich inwestycjach, planach i sprzyjającej legislacji, jest to możliwe. Kraje, które zainwestują w tego typu terminale, będą miały więcej opcji energetycznych, czy to związanych z importem, czy też z eksportem gazu. Wyobraźcie sobie zatem USA eksportujące skroplony gaz LNG do Europy, zmniejszając tym samym zależność Starego Kontynentu od rosyjskich surowców. W obliczu takich możliwości europejska geopolityka może się nieco zmienić. Gaz ziemny stanie się w mniejszym stopniu narzędziem politycznym Rosji, a stanie się narzędziem czysto ekonomicznym (taka zmiana funkcji wymagałaby znacznego zwiększenia eksportu amerykańskiego surowca do Europy).

>>> Czytaj również: Stratfor: Nacjonalizmy mogą ponownie rozsadzić Europę

Mniejsza zależność od Rosji umożliwiłaby wcielenie w życie ideału prawdziwie niezależnej, różnorodnej kulturowo Europy Środkowej i Wschodniej. Od wieków było to marzeniem lokalnych, środkowo-europejskich intelektualistów – i paradoksalnie realizacja tego marzenia ma niewiele wspólnego z ideami.

Może to dotyczyć szczególnie Polski. Jeśli kraj ten faktycznie dysponuje pokaźnymi złożami gazu łupkowego, Polska mogłaby stać się energetycznie samowystarczalna. Dzięki temu ten nizinny kraj bez naturalnych barier na wschodzie i na zachodzie, będący ofiarą agresji w XX wieku ze strony Związku Sowieckiego i Niemiec, mógłby w XXI wieku stać się kluczowym państwem albo mocarstwem średniego szczebla.

>>> Polecamy: Friedman: Polacy nie wierzą w siebie, a mogą wziąć przykład z Koreańczyków

Stany Zjednoczone, dzięki własnym zasobom energetycznym, mogłyby uwolnić się od zależności od bliskowschodniej ropy. Pozwoliłoby to Waszyngtonowi skupić się na umacnianiu Polski jako przyjaznego państwa w Europie. Oczywiście ogromne zasoby ropy i gazu na Półwyspie Arabskim, w Iraku, Iranie sprawią, że Bliski Wschód jeszcze przez dekady utrzyma status głównego eksportera surowców energetycznych. Niemniej jednak amerykańska rewolucja łupkowa skomplikuje światową mapę podaży i alokacji węglowodorów, sprawiając, że Bliski Wschód nieco straci na znaczeniu.

>>> Zobacz również: Stratfor: USA będą ograniczały swoje zaangażowanie na świecie

W ciągu ostatnich lat okazało się też, że Australia także dysponuje dużymi zasobami gazu łupkowego. Jeśli kraj ten zainwestowałby w terminale do skraplania gazu, wówczas mógłby stać się głównym eksporterem surowców energetycznych do Azji Wschodniej. Oczywiście przy założeniu, że Australia w istotny sposób zmniejszyłaby koszty wydobycia (co może być dość trudne).

Ze względu na to, że Australia okazuje się być najbardziej wiarygodnym partnerem militarnym w świecie anglosaskim, sojusz obu tych krajów mógłby doprowadzić do konsolidacji zachodnich wpływów w Azji.

USA i Australia dokonałyby podziału świata, oczywiście w pewnym stopniu. Jeśli wydobycie gazu łupkowego może mieć na to jakikolwiek wpływ, wówczas przepowiadana postamerykańska era miałaby niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Geopolityczny wzrost znaczenia Kanady - również dzięki surowcom – mógłby wzmocnić ten trend. Kanada ma bowiem bogate złoża gazu ziemnego w prowincji Alberta, skąd mogłaby transportować ten surowiec do Kolumbii Brytyjskiej, a stąd przy pomocy terminali LNG eksportować gaz do Azji Wschodniej. W tym czasie wschodnia część Kanady mogłaby korzystać ze złóż gazu łupkowego położonych w pobliżu północno-wschodniej granicy USA. W ten sposób nowe odkrycia energetyczne mogłyby jeszcze bardziej powiązać Kanadę i USA, a Ameryka Północna i Australia stałyby się potężniejsze na arenie międzynarodowej.

Chiny także dysponują istotnymi zasobami gazu łupkowego na terenie wewnętrznych prowincji. Ponieważ Pekin posiada stosunkowo mało regulacji prawnych w tym zakresie, państwo to mogłoby podołać budowie niezbędnej infrastruktury wydobywczej. Taki rozwój wydarzeń pomógłby Chinom zmniejszyć problem wzrastającego zapotrzebowania na energię. Dodatkowo rozwój infrastruktury i przemysłu wydobywczego wewnątrz kraju wpisałby się w chińską strategię kompensacji rozwoju interioru względem opartych na innym modelu ekonomicznym wybrzeży.

>>>Czytaj również: Stratfor: Polska potrzebuje nowej strategii. Warszawa powinna inwestować w obronność

Do krajów, które mogłyby ucierpieć na rewolucji łupkowej, należeliby lądowi, politycznie niestabilni producenci ropy, tacy jak Czad, Sudan czy też Sudan Południowy. Surowce z tych krajów stałyby się stosunkowo mniej wartościowe, gdy gaz łupkowy w skroplonej formie pojawi się na światowych rynkach. W szczególności Chiny w tej sytuacji mogą już nie chcieć inwestować w tych wysoko-ryzykownych krajach. Tym bardziej, jeśli rozwinie się chiński przemysł wydobycia gazu łupkowego.

Tekst został opublikowany za zgodą ośrodka Stratfor.

„The Geopolitics of Shale” is republished with permission of Stratfor.

Robert D. Kaplan – szef analiz geopolitycznych w ośrodku Stratfor. Autor poczytnych książek z zakresu stosunków międzynarodowych (m.in. ostania z nich „The Revenge of Geography: What the Map Tells Us about Coming Conflicts and the Battle Against Fate”). Według New York Timesa Robert D. Kaplan jest obok Francisa Fukuyamy, Paula Kennedy’ego i Samuela P. Huntingtona jednym z najczęściej czytanych autorów, piszących na temat świata po Zimnej Wojnie.