PiS nie chce jego ratyfikacji. PO z kolei przekonuje, że pakt jest niezbędny do zachowania naszej pozycji w UE.
– Próba unifikacji polityki finansowej państw unijnych np. w dziedzinie podatków nie jest dobra – mówi wiceprezes PiS Beata Szydło.
Zdaniem rządu taki krok nie wynika jednak z paktu, a proponowane przez PiS odrzucenie dokumentu naraża Polskę na izolację w Unii Europejskiej. – Dylemat jest prosty: czy szczyty strefy euro dotyczące zmian w polityce gospodarczej będą się odbywały z naszym udziałem, jeśli pakt przyjmiemy, czy bez nas, jeśli go odrzucimy – mówi wiceminister spraw zagranicznych Piotr Serafin.
Choć rząd chce przystąpić do paktu, nie zamierza przyjmować obowiązków wynikających z dokumentu. Umowa dopuszcza bowiem udział państw spoza strefy euro w szczytach, natomiast dopóki kraje takie nie zostaną członkami strefy – zostawia im wolną rękę w sprawie tego, które artykuły stosować paktu fiskalnego mają u siebie stosować.
Reklama
Najważniejsze rozwiązania dotyczą ustabilizowania deficytu i długu publicznego. W przypadku deficytu państwa strefy euro mają przyjąć regulację zapewniającą, że strukturalny nie będzie wyższy niż 0,5 proc PKB. Deficyt strukturalny to różnica między wydatkami a dochodami sektora publicznego pozbawiona czynników związanych z gospodarczym cyklem koniunkturalnym (np. nie uwzględnia się tu obsługi długu państwa).
Polska sama zaczęła przygotowywać takie rozwiązanie już dwa lata temu i ma ono zostać wprowadzone po tym, jak zejdziemy z deficytem sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. Pakt pilnuje także, by państwa unijne nie przekraczały bariery długu publicznego wynikającej z kryteriów z Maastricht. To niełatwe, bo średnia w strefie to ponad 90 proc. PKB. W Polsce nie tylko dług jest poniżej 60 proc. PKB, ale mamy także konstytucyjną barierę długu zapisaną w ustawie zasadniczej i opisane w ustawie o finansach publicznych działania stabilizujące finanse, jeśli próg zostanie przekroczony.
Spór o pakt fiskalny w Sejmie to przedbiegi do kolejnej rundy debaty w sprawie euro. Platforma nie ukrywa, że traktuje ratyfikację paktu jako sposób, by nie tracić dystansu do zmieniającej się strefy wspólnej waluty. PiS przeciwnie: liczy, że nieprzyjęcie dokumentu zastopuje ewentualne starania. – Teraz można to interpretować, że nie będziemy objęci paktem, ale rząd lubi wyrywać się na ochotnika. Rozpoczęta dyskusja o wejściu Polski do strefy euro wygląda na efekt zobowiązania, które rząd złożył w Brukseli – mówi Beata Szydło. Rząd powtarza, że konkretnych decyzji w sprawie euro nie ma, bo czekamy na wyklarowanie sytuacji w strefie.