Nowa technologia nie zwiększyła liczby oszustw na rynku.
Suma wydanych kwot, liczba transakcji lub mieszanka obu tych wartości w większości banków decyduje o tym, kiedy użytkownik karty bezstykowej będzie musiał autoryzować kolejną transakcję zbliżeniową swoim kodem PIN. Zatem nawet gdy używamy plastiku tylko do mikropłatności, PIN do karty i tak musimy pamiętać.
Każdy bank sam ustala dla wydawanych przez siebie kart licznik, wedle którego użytkownik będzie proszony o autoryzację płatności kodem. – Jednak każda transakcja online, czyli taka, przy której następuje sprawdzenie aktualnego salda na koncie – jak np. wypłata gotówki w bankomacie czy płatność powyżej 50 zł, wymagająca autoryzacji PIN-em – może zresetować ten licznik. Jeżeli bank widzi, że na koncie powiązanym z kartą są środki, to pozwala na dalsze mikropłatności bez PIN-u – mówi Anna Znamirowska-Stączek, dyrektor biura kart w Banku Pocztowym.
W efekcie mogą minąć całe tygodnie, a nawet miesiące, w trakcie których przy mniejszych transakcjach nie trzeba będzie podawać kodu. Ze względów bezpieczeństwa banki nie ujawniają szczegółów algorytmów, na podstawie których systemy wyliczają transakcję do potwierdzenia PIN-em.
Najbezpieczniej byłoby, gdyby wymóg autoryzacji PIN-em pojawiał się przy wszystkich płatnościach. Ale to wiązałoby się z niedogodnościami. Przede wszystkim na połączenie się terminala z serwerem centrum rozliczeniowego potrzeba czasu – transakcja wydłuża się i grozi powiększeniem kolejki w sklepie. Ponadto połączenie, czy to za pośrednictwem tradycyjnej linii telefonicznej, czy poprzez telefonię komórkową, oznacza dodatkowe koszty dla akceptantów.
Reklama
Jak dotąd nie sprawdzają się obawy, że upowszechnienie technologii zbliżeniowej spowoduje zwiększenie oszukańczych transakcji kartami bankowymi. – Karty umożliwiające dokonywanie płatności bezstykowo wydajemy od kilku lat. Nie zanotowaliśmy w tym czasie zwiększonej liczby transakcji nieuprawnionych, z wykorzystaniem skradzionych czy zagubionych kart – deklaruje Paweł Jaszewski z Raiffeisen Bank Polska.
Potwierdzają to także statystyki organizacji płatniczych i agentów rozliczeniowych, czyli firm obsługujących terminale w sklepach. Największy na polskim rynku agent rozliczeniowy – firma First Data Polska – podał niedawno, że udział transakcji oszukańczych w ogóle transakcji kartami płatniczymi spadł pod koniec ubiegłego roku do poziomu 0,0041 proc., z poziomu 0,0080 proc. rok wcześniej. Bankowcy uważają, że to zasługa właśnie wymiany kart z paskiem magnetycznym na te z chipem, które o wiele trudniej skopiować. Na koniec III kw. 2012 r. Polacy mieli w portfelach niecałe 6 mln sztuk kart z samym paskiem, co stanowiło 18 proc. rynku. Rok wcześniej było ich ponad 9 mln i stanowiły wówczas ponad 29 proc. rynku.
Udział transakcji oszukańczych w ogóle transakcji wynosi 0,0041 proc.

Jak bezpiecznie korzystać z karty zbliżeniowej

Nie wypuszczaj karty z ręki. Dzięki zastosowanej w kartach zbliżeniowych technologii wymiana informacji między plastikiem a terminalem w sklepie odbywa się drogą radiową, użytkownik karty nie musi oddawać w ręce sprzedawcy plastiku, co zmniejsza ryzyko mechanicznego skopiowania danych.
Sprawdzaj historię operacji. Może się zdarzyć, że zgubisz kartę i nie wiedząc o tym, nie zastrzeżesz jej w banku. Wtedy nieuczciwy znalazca może z niej skorzystać, płacąc niewielkie kwoty bez podawania PIN. Aby zminimalizować ryzyko takich zdarzeń, na bieżąco sprawdzaj stan konta i historię operacji dokonanych kartą.
Najlepiej zrezygnować z karty. Technologia zbliżeniowa umożliwia dokonywanie płatności bez konieczności posiadania karty. Możliwa jest integracja karty bankowej z kartą SIM w telefonie. Wówczas płatności można dokonywać bez posiadania plastikowej karty i bez ryzyka, że się ją zgubi.