Rosyjski prawnik w 2009 r. zmarł w moskiewskim areszcie po tym, jak wykrył grupę 60 urzędników pasożytującą na rosyjskim budżecie. Śledztwo prowadzą prokuratury w pięciu państwach. Dwa z nich zamroziły już część skradzionych pieniędzy.
Wczoraj taką decyzję podjęło Wilno. Przez najstarszy litewski bank prywatny Ukio Bankas należący do kontrowersyjnego biznesmena Vladimirasa Romanovasa miało przejść 13 mln dol. z 230 mln dol. rozkradzionych pieniędzy, o których mówił Magnitski.
Na 28 zamrożonych kontach w Ukio Bankas wiele nie zostało – najwyżej 100 tys. dol. Reszta trafiła do innych państw. Romanovas nie chce rozmawiać z mediami. – Nie pracuję w prokuraturze. A ty gadasz bzdury – odpowiedział dziennikarzowi agencji Delfi.
– Właściciele kont są obywatelami Federacji Rosyjskiej. Rachunki otwierali w przedstawicielstwach Ukio Bankas w Rosji i na Ukrainie – tłumaczył wczoraj prowadzący postępowanie Donatas Puzinas z prokuratury okręgowej w Kownie. – Współpracujemy z kolegami z innych państw. Analogiczne śledztwa w sprawie prania pieniędzy toczą się też na Łotwie, w Estonii, na Cyprze i w Szwajcarii – dodał.
Reklama
To Szwajcarzy jako pierwsi – w okolicach Nowego Roku – weszli na konta należące do rosyjskich urzędników. Berno nie podaje, jak wiele pieniędzy udało się zająć. W grę mogą wchodzić miliony dolarów. Portal EUobserver podał wczoraj, że przez państwa nadbałtyckie, Cypr i Szwajcarię przeszło co najmniej 118 mln dol. Śledczy wymieniają też w tym kontekście banki z Mołdawii i Hongkongu. Prokuratura ma co robić – sprawcy celowo zagmatwali schemat wyprowadzania pieniędzy, dokonując ponad 100 tys. przelewów.
Sprawa Magnitskiego ma też podtekst polityczny. W grudniu 2012 r. Barack Obama podpisał ustawę zakazującą wjazdu na teren USA rosyjskim urzędnikom odpowiedzialnym za śmierć Magnitskiego i oszustwa finansowe. W odwecie Moskwa zabroniła Amerykanom adopcji rosyjskich dzieci. Do wprowadzenia sankcji wjazdowych i finansowych wezwał już Parlament Europejski; analogiczne przepisy są rozpatrywane w parlamencie brytyjskim.
Siergiej Magnitski pracował dla amerykańskiego funduszu Hermitage. Firma znalazła się na celowniku urzędniczego gangu. Przestępcy, posługując się sfałszowanymi zaświadczeniami, przejęli nad nią kontrolę, po czym jako jej właściciele uzyskali od rosyjskich władz zwrot 230 mln dol. rzekomo nadpłaconego podatku, z których 134 mln wyprowadzono za granicę. Magnitski sprawę nagłośnił, po czym został zatrzymany i trafił do aresztu Matrosskaja Tiszyna, gdzie w 2009 r. zmarł na zapalenie trzustki, pozbawiony pomocy lekarskiej. Od tego czasu w Rosji, na Ukrainie i w Wielkiej Brytanii w podejrzanych okolicznościach zmarło też czterech kluczowych świadków sprawy.