Niefortunna data, potrzebna wizyta. Donald Tusk w Nigerii szuka sposobu, by skorzystać z afrykańskiego boomu.

Rozpoczynająca się dziś pierwsza wizyta premiera Donalda Tuska w Nigerii symbolicznie podkreśla wzrost znaczenia Czarnego Lądu na świecie. Zbiega się również z inauguracją programu Ministerstwa Gospodarki Go Africa, wspierającego nasze firmy w inwestycjach w pięciu państwach Afryki Subsaharyjskiej.

Poza Nigerią program obejmuje też Angolę, Kenię, Mozambik i RPA. Do tych państw należy doliczyć Algierię, jeden z pięciu krajów świata objętych innym programem wsparcia polskich inwestycji. – To rynki perspektywiczne, gdzie zostanie przeprowadzona bardzo intensywna i wieloletnia promocja polskiej gospodarki – mówił w styczniu minister Janusz Piechociński.

>>> Czytaj też: Afryka - kontynent przyszłości. Czarny Ląd coraz bardziej atrakcyjny

Warto się spieszyć, większe od nas gospodarki z Chinami na czele od lat szukają szans w Afryce. Pekin zainwestował w ciągu 20 lat 13 mld dol. Tworzenie list państw priorytetowych pod względem promocji inwestycji to pomysł niemiecki. W 2011 r. Berlin uruchomił program Neue Zielmaerkte (nowe rynki docelowe). Wytypował sześć państw, w tym Nigerię. – Na tych rynkach jesteśmy zbyt słabo obecni, będziemy je więc promować wśród naszych firm w sposób szczególnie intensywny – mówił nam wówczas Michael Leibrandt z niemieckiego ministerstwa gospodarki.

Reklama

Skutek? W 2009 r. wymiana handlowa wyniosła 2,2 mld euro. W 2011 r. – już 4,7 mld euro. Polscy przedsiębiorcy też zaczynają odkrywać Afrykę. Ze wstępnych danych za 2012 r. wynika, że w porównaniu z 2011 r. najdynamiczniej wzrastał handel polskimi towarami z Demokratyczną Republiką Konga (o 512 proc.). Kilkukrotnie wzrósł eksport do takich państw jak Etiopia, Libia czy Zimbabwe. W liczbach bezwzględnych to wciąż niewiele. Wartość całej wymiany z Nigerią to 89,3 mln euro, 50-krotnie mniej niż w przypadku Niemiec. Na Afrykę przypadł zaledwie 1 proc. całej naszej wymiany handlowej. Atrakcyjność Czarnego Lądu rośnie wraz ze stabilizacją polityczną i gospodarczą. W pierwszej dziesiątce najszybciej rozwijających się państw trzy są z Afryki.

Z rankingu Banku Światowego Doing Business wynika, że w minionych 8 latach 45 z 46 subsaharyjskich gospodarek poprawiło warunki prowadzenia biznesu. Co trzecia przeprowadziła reformy w sezonie 2011/2012. W Rwandzie, kojarzonej głównie z ludobójstwem 1994 r., uproszczenie procedur doprowadziło do 308- proc. wzrostu liczby zarejestrowanych firm. Do liderów reform zaliczany jest też Senegal, który w 2012 r. był świadkiem spokojnego przekazania władzy opozycji, co jeszcze w XX w. było w Afryce rzadkością. 19 kwietnia biuro w stolicy tego państwa, Dakarze, otwiera kancelaria Elżanowski, Cherka & Wąsowski. Dzięki umowie z tamtejszym rządem prawnicy będą doradzać w tworzeniu przychylnego klimatu inwestycyjnego.

>>> Czytaj też: Wilkowicz: W bankowości gonić Afrykę

– Doświadczenia Polski są tam wysoko cenione ze względu na naszą historię transformacji ustrojowej. Afrykańczycy dostrzegają tu atrakcyjne analogie – mówi DGP Filip Elżanowski. Jego zdaniem największe szanse stoją przed firmami wydobywczymi i budowlanymi. Kontynent będzie musiał nadrobić wielopokoleniowe zaległości infrastrukturalne, oczekuje też wsparcia w zakresie know-how.

– Afryka jest ostatnim obok Chin dużym rynkiem, dającym szansę na znaczące stopy zwrotu z inwestycji. Różnica polega na tym, że Pekin mocno ogranicza dopływ zachodnich inwestorów, Afrykanie upatrują zaś w nich szansy na dywersyfikację dotychczasowych inwestycji, zmonopolizowanych zazwyczaj przez byłą metropolię – mówi dr Elżanowski.