Najnowsze badania potwierdzają, że w Polsce udział szarej strefy w PKB sięga 25 proc. Na Słowacji jest to tylko 16 proc. Zmniejszenie rozmiarów niezarejestrowanej działalności do słowackiego poziomu wniosłoby do budżetu nawet 20 mld zł rocznie. W wielu krajach szara strefa zmniejsza się.

Dr Friedrich Schneider od ponad 15 lat śledzi na świecie „gospodarkę cienia”. Kilka miesięcy temu jego zespół szczególnie wnikliwie przyjrzał się sytuacji w 31 krajach europejskich.

Za szarą strefę uznaje się wszystkie formy działalności gospodarczej, które powinny być uwzględnione w obliczaniu dochodu narodowego, a nie są rejestrowane przez władze skarbowe. Działalność przestępcza, np. handel narkotykami, nie jest uwzględniana.

Jak wynika z analiz zespołu Schneidera w 2012 r. szara strefa zmniejszyła się w większości rozwiniętych krajów Europy. Był to efekt odnotowanego lekkiego ożywienia gospodarczego. Zasadą jest bowiem, że im lepsza koniunktura, tym mniejsza ekonomiczna strefa cienia. Gdy sytuacja się pogarsza ludzie „uciekają” do szarej strefy, ponieważ nie wystarcza im środków, aby pokryć wszystkie zobowiązania, jakie wiążą się z obecnością w oficjalnej gospodarce. Nie chodzi tu tylko o same podatki i inne opłaty na rzecz państwa, ale także niefinansowe koszty realizowania rozmaitych przepisów, obliczania zobowiązań itd.

Reklama

Gospodarcze cienie Europy

Według badań Bogdana Mroza ze Szkoły Głównej Handlowej najważniejszymi przyczynami zatrudniania się w szarej strefie w Polsce są niewystarczające dochody, brak możliwości znalezienia legalnego zatrudnienia, wysokie podatki i koszty ZUS, wyższe dochody niż w przypadku umowy o pracę.

Znaczna część obrotów szarej strefy w Polsce przypada na legalnie działające przedsiębiorstwa. Firmy te ukrywają część swoich przychodów i nie rejestrują zatrudnienia części swoich pracowników.

Zaniżanie zobowiązań podatkowych w Polsce najczęściej polega na ukrywaniu części przychodów, sztucznym zawyżaniu kosztów produkcji lub uzyskania przychodu, naliczaniu amortyzacji od nieistniejących środków trwałych, niepłaceniu podatków odjętych jednak od wynagrodzenia pracowników, korzystaniu z luk i niejasności w prawie podatkowym.

Dr Friedrich Schneider wypracował metodologię, która pozwala na porównywanie rozmiarów szarej strefy w różnych krajach. Z jego zestawień wynika, że w nowych krajach członkowskich Unii Europejskiej jest ona większa niż w „starych”. Szara strefa rośnie, gdy podąża się z zachodu Europy na wschód. Podobną tendencję można zaobserwować, jadąc z północy na południe.

Spośród „starych” członków UE najlepiej z problemem gospodarczego cienia radzą sobie małe kraje. Z dużych – te bardziej zdecentralizowane. Przykładem mogą być Niemcy i Wielka Brytania. Nassim Nicholas Taleb, wielki teoretyk decentralizacji, tłumaczy, że m.in. dzieje się tak, bo znacznie trudniej jest podjąć katastrofalną decyzję, gdy trzeba ją zakomunikować bezpośrednio i osobiście. Papier natomiast przyjmie każdą niedorzeczność.

Decentralizacja, którą gwarantuje ustój federacyjny lub inne zasady, sprawia, że różne pomysły rozwiązania problemów mogą być testowane na małą skalę i dopiero, gdy się sprawdzą w praktyce, są przyjmowane szerzej, na zasadzie dobrowolności i naśladowania sukcesu.

>>> Cały artykuł czytaj na: Obserwatorfinansowy.pl