Podobnie jak odkrycia Ferdinanda Magellana i Vasco da Gamy zapewniły Portugalii panowanie nad marszrutami wokół Przylądka Horn i Przylądka Dobrej Nadziei, tak otwarcie Arktyki, ze skróceniem drogi z Atlantyku do Azji Północno-Wschodniej i niezbadanymi złożami ropy naftowej, może zmienić mapę geopolityczną i zrodzić nowe potęgi.

Kiedy USA, Rosja i sześciu innych kluczowych udziałowców Rady Arktycznej spotkają się w środę 15 maja w Kirunie, najbardziej wysuniętym na północ mieście Szwecji, dołączą do nich kraje ze statusem obserwatora, w tym Polska, Chiny i Unia Europejska, które zabiegają o wyższy status w tym dyplomatycznym klubie i prawo do większego głosu w sprawie przyszłości regionu.

Nowa magistrala łącząca Azję z Ameryką i Europą będzie miała równie rewolucyjne znaczenie jak otwarcie Kanału Sueskiego w 1869 roku, kiedy zapewniło to rozwój handlu europejskiego z Azją dzięki połączeniu Morza Śródziemnego z Morzem Czerwonym i skróceniu podróży dla statków handlowych – podkreśla Olafur R. Grimsson, prezydent Islandii, która jest członkiem Rady.

Podczas wizyty w Waszyngtonie w zeszłym miesiącu Grimsson oświadczył, że celem jego misji jest uświadomienie rządowi amerykańskiemu faktu, że „Arktyka powinna znaleźć się wśród priorytetów polityki zagranicznej USA w pierwszej połowie XXI wieku" i nie powinna być spychana na dalszy plan.

Reklama

Lody Arktyki topnieją w przyspieszonym tempie. W porównaniu z stanem z lat 1980-2000, powierzchnia lodu na Oceanie Arktycznym – którego obszar jest mniej więcej równy powierzchni Rosji – do ostatniego lata zmniejszył się o połowę, twierdzi Instytut Arktyki z Waszyngtonu. Grubość warstwy lodu skurczyła się o 80 proc.

Według szacunków Białego Domu w ciągu trzech do pięciu lat Ocean Arktyczny w okresie letnim może okazać się dostępny dla żeglugi, do której obecnie zdolne są tylko najmocniejsze lodołamacze. Mniej lodu oznacza łatwiejszy dostęp do ropy naftowej i gazu na dnie Oceanu. Zdaniem służb geologicznych USA może tam się znajdować 30 proc. nieodkrytych zasobów gazu naturalnego i 13 proc. rezerw ropy naftowej świata.

W skład Rady Arktycznej wchodzą Rosja, Finlandia, Dania, Szwecja, Norwegia, Islandia, USA i Kanada. Podczas jej obrad może zapaść decyzja o zwiększeniu uprawnień stałych obserwatorów, wśród których są Hiszpania, Francja, Niemcy, Holandia, Wielka Brytania i Polska.

>>> Czytaj też: Wybory parlamentu Grenlandii: najważniejszą kwestią są surowce