Patrząc przez nieco szerszy pryzmat – waluty, giełdy, surowce – można odnieść wrażenie, że zaczyna panować coraz większa zgodność, co do tego, że publikowane jutro zapiski z posiedzenia FED z 31 lipca mogą wskazać na możliwość ograniczenia skali programu QE3 już na wrześniowym posiedzeniu.

Do tego najpewniej ostatecznie dojdzie (o około 10 mld USD), ale uczestnicy rynku nie otrzymają takich „wskazówek” już jutro. Kluczowe w tym względzie mogą okazać się dopiero dane makro z USA, jakie poznamy na początku września. Tym samym najbliższe dni mogą przynieść rozczarowanie i osłabienie dolara. Amerykańska waluta wyraźniej zyska dopiero w pierwszej połowie września.

Obserwując zachowanie się rynków BRICS, widać, że wyprzedaż tamtejszych aktywów zaczyna robić się „niebezpieczna” – szef banku centralnego Brazylii przestrzegł grających na dalsze osłabienie reala, że mogą ponieść dotkliwe straty. Czy to przymiarka do potencjalnej interwencji w najbliższych dniach? Być może nie będzie ona konieczna, jeżeli jutrzejsze zapiski z posiedzenia FED zasieją na rynkach niepewność, czy Rezerwa Federalna „aby na pewno” zdecyduje się na ograniczenie skali programu QE3 we wrześniu. I przede wszystkim, czy taki ruch będzie znaczący.

Wykres koszyka BOSSA USD nadal wskazuje na kierunek na południe w najbliższych dniach. Rynek nie ma siły odreagować po silnym spadku dolara, jaki miał miejsce w czwartek. Stąd też scenariusz spadku w okolice 68,00 pkt., co tym samym sugeruje złamanie strefy 68,60-68,75 pkt. pozostaje aktualny.

Potencjalnie słaby dolar w najbliższych dniach to sugestia dla zwyżki EUR/USD, który zresztą i tak zachowuje się dość mocno – pomimo spadku w okolice 1,3322 dzisiaj rano, później szybko wróciliśmy w okolice 1,3350. Na rynku relatywną siłę wspólnej waluty tłumaczy się wczorajszym raportem Bundesbanku, który dał do zrozumienia, że zapewnienia Mario Draghiego o utrzymaniu niskich stóp procentowych przez dłuższy czas, nie oznaczają, że mogą być one wcześniej podniesione. To jednak tylko dywagacje, a Bundesbank zwyczajowo już uchodzi za pewnego „outsidera” wśród banków centralnych strefy euro. Wydaje się, że mocniejszym pretekstem są oczekiwania związane z czwartkową publikacją danych PMI ze strefy euro za sierpień, zwłaszcza, że poprzeczka jest zawieszona wysoko.

Reklama

Reasumując, widoczne na wykresie dziennym EUR/USD zalążki formacji spadkowej RGR wcale nie muszą prowadzić do jej realizacji. Rośnie prawdopodobieństwo, że najbliższe dni przyniosą wyłamanie górą przez ważny opór na 1,3415 i możliwy test okolic 1,3485. Silne wsparcie to okolice 1,3320.

Opublikowane w nocy zapiski z posiedzenia Banku Australii jakie miało miejsce 6 sierpnia, okazały się być jednak bardziej „gołębie”, niż się tego spodziewał rynek. RBA wciąż widzi zagrożenia dla gospodarki i nie wyklucza dalszych cięć stóp procentowych, choć jak dodaje ruch ten nie musi nastąpić od razu. Jednocześnie bank centralny dostrzega pozytywny wpływ ostatniego osłabienia dolara australijskiego. Reakcją na te informacje był spadek notowań AUD/USD w okolice 0,9025 dzisiaj rano. Przecena była zatem duża, biorąc pod uwagę, że jeszcze wczoraj rano ustanawialiśmy szczyt na 0,9232.
Analiza techniczna wskazuje jednak na możliwość odbicia w najbliższych godzinach, a być może i do końca tygodnia (to będzie zależeć od wspomnianych zapisków FED w środę wieczorem, ale zwłaszcza wstępnych odczytów PMI z Chin, które poznamy w czwartek w nocy – odbicie w danych liczonych przez Markit/HSBC zostałoby odebrane dość pozytywnie). Zwłaszcza, że okolice 0,9025 to jedna z ważniejszych linii trendu. Nie można, zatem wykluczyć, że najbliższe dni przyniosą test okolic 0,9250, gdzie przebiega kluczowa linia spadkowa trendu.

Informacje o tym, że podwyżka stawki podatku od sprzedaży jest nieunikniona – takie słowa padły ze strony przedstawiciela rządzącej partii LDP – mogły stać się pretekstem do przeceny na tokijskiej giełdzie, która pociągnęła za sobą notowania jena – JPY zyskał we wszystkich konfiguracjach na zasadzie ujemnej korelacji. Jeżeli jednak przyjąć, że jutrzejsze zapiski FED nie będą wystarczająco „jastrzębie”, to USD/JPY może iść dalej w dół. Dzisiaj para ta spadła w okolice 97, choć ostatnie kilkadziesiąt minut przynosi odbicie do 97,30.

Widoczny na dziennym wykresie kanał spadkowy USD/JPY nadal obowiązuje. Oznacza to, że najbliższe dni (zwłaszcza po publikacji zapisków FED jutro wieczorem) mogą przynieść ruch w stronę 95,80-96,30, czyli strefy minimów sprzed 1,5 tygodnia. Mocny opór, którego sforsowanie może być w najbliższych godzinach trudne to rejon 97,70.