W tym roku ten samorząd będzie musiał wpłacić do budżetu państwa około 660 milionów złotych. W kasie brakuje 220 milionów.

Janosikowe to pieniądze, którymi bogate samorządy dzielą się z biedniejszymi. Jak wyjaśnia rzecznik prasowa mazowieckiego urzędu marszałkowskiego Marta Milewska jego kwota ustalana jest na podstawie dochodów sprzed dwóch lat. To powoduje, że sumę, która wyliczana jest na podstawie przychodów z dobrego okresu gospodarczego, trzeba zapłacić w czasach spowolnienia gospodarczego gdy w kasie brakuje pieniędzy.

W rozmowie z IAR Marta Milewska podkreśla, że trwają rozmowy z ministerstwem finansów. Od ich efektów zależy finansowa przyszłość regionów. Samorządowi najbardziej zależy na umorzeniu ostatnich czterech rat janosikowego. Dobrym rozwiązaniem będzie też specjalna pożyczka dla regionu.

Mazowiecki Urząd Marszałkowski płaci miesięcznie do kasy państwa około 55 milionów złotych. Regionalne władze już wcześniej podjęły decyzję o 10 procentowych cięciach wydatków w podległych instytucjach.

Reklama

Dotychczas Mazowsze na rzecz biedniejszych regionów zapłaciło około 6 miliardów złotych.

Wiele gmin potrzebuje wsparcia od bogatszych

Obok niewielkiej grupy samorządów, które muszą dzielić się swoimi dochodami w ramach tzw. janosikowego, znajduje się też duża liczba gmin i powiatów, które mogą funkcjonować w zasadzie tylko dzięki otrzymywanym subwencjom. Takim samorządem jest m.in. zamieszkiwana przez nieco ponad 3 i pół tysiąca ludzi gmina Przesmyki na Mazowszu. Jak zauważa wójt Andrzej Skolimowski, zaledwie 20 procent budżetu stanowią dochody własne. Pozostałe środki gmina otrzymuje w formie subwencji. Na 9,5 mln złotych przychodów tylko 1,8 mln złotych to dochody własne. "Większość dochodów stanowią subwencja wyrównawcza, oświatowa i równoważąca" - wyjaśnia wójt Przesmyk.

Andrzej Skolimowski zaznacza, że gdyby nie subwencje, niewielkie gminy nie miałyby szans na rozwój. Samorządom brakowałoby bowiem pieniędzy na tzw. wkład własny przy inwestycjach finansowanych ze środków Unii Europejskiej. Rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej zauważa, że nawet jeśli dotacja unijna wynosi 85 procent, to przy inwestycji rzędu kilknastu milionów złotych samorząd musi zabezpieczyć 2-2,5 mln złotych środków własnych. "Z tym mamy problemy" - dodaje Andrzej Skolimowski.

Mimo skromnego budżetu gmina Przesmyki należy do czołówki samorządów pozyskujących najwięcej funduszy unijnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca.