Znaczna część klientów nie dopłaci do droższych wczasów w innych krajach i zrezygnuje z wypoczynku
Kolejne duże biura podróży przestają wysyłać klientów do egipskich kurortów. Wezyr, Itaka oraz Rainbow Tours dołączyły wczoraj do TUI Poland, które zawiesiło imprezy w tym kraju już w piątek, i Neckermanna, który odwołał wyjazdy we wtorek.
Rainbow Tours odwołało wyloty do 15 września, pozostali touroperatorzy – do końca sezonu. Od dzisiaj samoloty czarterowe będą latać tylko po turystów wracających do kraju.
Co to oznacza dla osób, które wcześniej wykupiły wycieczki do tego kraju na najbliższe dni? Jak poinformował Wezyr na swoich stronach, klienci mogą dokonać bezkosztowej zmiany kierunku na inny, ale po aktualnych cenach, lub anulować rezerwację i otrzymać zwrot pieniędzy za odwołaną imprezę. Podobnie jest w innych biurach. Itaka stara się nakłaniać klientów do zmiany kierunku i jak twierdzi wiceprezes firmy Piotr Henicz, 95 proc. turystów decyduje się na to rozwiązanie.

>>> Polecamy: Oto odpowiedzi na wszystkie wasze pytania dotyczące Egiptu

Reklama
Branża, która jeszcze kilka dni temu miała nadzieję, że egipski kryzys to przejściowy problem, dziś szacuje straty. Przychody na tym kierunku będą mniejsze w tym roku o ok. 200 mln zł. Trudno policzyć, ile touroperatorzy odzyskają wysyłając turystów w inne miejsca.
Co tydzień na wakacje nad Morze Czerwone z polskich portów lotniczych wylatywało ok. 7,5 tys. osób. Na skutek anulowania wylotów przez największych touroperatorów liczba ta będzie mniejsza przynajmniej o połowę. Pod warunkiem że wylotów nie zawieszą pozostali touroperatorzy. Na razie czekają na decyzję Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w której resort nakaże ewakuację turystów wypoczywających w Egipcie.
– Nasze biuro, w związku z tym, że całkowicie anulowało ten kierunek, straci ponad 12 mln zł. Mamy jednak zaledwie 5-proc. udział w wyjazdach do Egiptu. Tygodniowo wysyłaliśmy 500–600 osób – tłumaczy Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Kilkuset turystów tygodniowo latało również do tego kraju z Neckermannem. W przypadku Itaki było to już ok. 2,5 tys. osób, co oznacza, że jej przychody ucierpią kilka razy bardziej. – Nie zrobiliśmy jeszcze dokładnych wyliczeń, jak to się przełoży na nasze wyniki. Dodam tylko, że im bliżej końca sezonu, tym liczba wyjeżdżających turystów była mniejsza – podkreśla Piotr Henicz.

>>> Czytaj również: Wizz Air wstrzymuje loty do Hurghady. Ale uruchamia do Tel Awiwu

Branża już wie, że straci część klientów. Po pierwsze dlatego, że Egipt od lat pozostaje jednym z najtańszych kierunków. Średnia cena rezerwacji teraz, w trakcie sezonu, wynosi 2–2,1 tys. zł od osoby. Alternatywą są tylko Bułgaria i Tunezja, która w tym roku również odstrasza zamieszkami. Za wakacje w pozostałych krajach, które oferują polskie biura podróży, trzeba już zapłacić więcej. Dla porównania wczasy w Turcji kosztują średnio ponad 2,4 tys. zł od osoby, a w Grecji – 2,5 tys. zł. To oznacza, że trzyosobowa rodzina, która w obawie przed zamieszkami w Egipcie zamierza wykupić wczasy w innym kraju, musi dołożyć ok. 1 tys. zł. Z tego powodu duża część osób w ogóle zrezygnuje z wypoczynku za granicą.
Nie powinno mieć to jednak wpływu na wartość rynku turystycznego w tym roku, która według naszych rozmówców utrzyma się na poziomie 4 mld zł. A to dlatego, że wycieczki w całym sezonie letnim były sprzedawane średnio o kilka procent drożej niż przed rokiem.