Nowoczesne społeczeństwo potrzebuje osób znających inne języki i kultury, myślących nieszablonowo i krytycznie, wcale nie mniej niż inżynierów i informatyków.

Nawet Steve Jobs przyznał, że Apple opiera się na „mariażu technologii ze sztukami wyzwolonymi i humanistyką”.

Jednym z najgłośniejszych, a jednocześnie najbardziej medialnych tematów ostatnich lat jest bezrobocie młodych. Nikogo nie dziwią już określenia takie jak „stracone” czy „oszukane” pokolenie. Według GUS pod koniec czerwca w urzędach pracy zarejestrowanych było 243 tys. bezrobotnych z wyższym wykształceniem. Ich liczba przez rok od 2012 r. zwiększała się znacznie szybciej, niż osób słabiej wyedukowanych. Winą za ten stan rzeczy obarcza się system edukacji, a zwłaszcza kierunki humanistyczne. To ocena trafna. Ale… tylko częściowo.

Bezrobocie wśród młodych nie jest tylko polskim problemem. Według najnowszego raportu World Economic Forum, osoby w wieku 15-24 lat stanowią 17 proc. populacji świata i aż 40 proc. bezrobotnych. Bez pracy jest 75 mln z nich. Wśród przyczyn autorzy wymieniają: problemy demograficzne w krajach rozwijających się, jak również brak konkretnych programów pomocy ze strony państwa. Tylko 4 kraje świata przeznaczyły konkretne środki budżetowe na szczególną pomoc w tworzeniu miejsc pracy dla młodych. WEF zauważa także, że to głównie młodych dotknął kryzys ekonomiczny. Pracodawcy, zmuszeni do cięcia kosztów, decydują się na stałe zatrudnienie jedynie najbardziej potrzebnych, już doświadczonych pracowników. Młodzi stali się kategorią „last in first out” – ostatnimi do zatrudnienia, pierwszymi do zwolnienia. Jest to problemem zwłaszcza w krajach rozwiniętych, które najbardziej dotknął ostatni kryzys. Wg. raportu, płaca minimalna utrudnia mniej wykwalifikowanym młodym znalezienie jakiejkolwiek pracy, podobnie jak ochrona dotychczasowych pracowników przed zwolnieniem.

>>> Czytaj cały artykuł

Reklama