Kurs EUR/USD od rana spada i znajduje się pobliżu 1,33, gdzie przebiega 61,8 proc. zniesienia Fibonacciego fali wzrostowej zapoczątkowanej 15 sierpnia.

Na wykresie godzinowym RSI systematycznie maleje i zbliża się do granicy 30 pkt. sygnalizującej wyprzedanie rynku. Po wczorajszej silnej deprecjacji kurs złotego względem euro stabilizuje się w pobliżu 4,28.

Widmo ataku Stanów Zjednoczonych na Syrię i groźba jeszcze głębszej destabilizacji geopolitycznej regionu sprawia, że od początku tygodnia obraz notowań jest typowy dla okresu, w którym inwestorzy stronią od ryzykownych walut i aktywów. Kolor czerwony dominuje na globalnych giełdach, a trwający od maja odpływ kapitału z rynków wschodzących nabrał dodatkowego impetu. W rezultacie wczoraj kurs EUR/PLN wystrzelił w kierunku 4,30, a USD/PLN 3,23. Od złotego jeszcze słabsze są m.in. indyjska rupia i turecka lira. Obie waluty, a także południowoafrykański rand są najsłabsze do dolara w historii. Przekonanie o nieuchronności i bliskości zbrojnej interwencji na Bliskim Wschodzie przekłada się oczywiście także na dynamiczne wzrosty cen ropy naftowej.

Lata kryzysu zadłużeniowego przyzwyczaiły uczestników rynku, że większość wybuchów awersji do ryzyka miała swoje korzenie na Starym Kontynencie i była powiązana z problemami fiskalnymi państw peryferyjnych. Teraz, gdy ryzyko kredytowe wyparowało, euro zachowuje się relatywnie stabilnie. Wspólną walutę wspiera nie tylko stabilność rynków długu i zwiastuny ożywienia w gospodarce, ale niebagatelną rolę odgrywa repatriacja kapitału z rynków wschodzących. Niepokój inwestorów powiązany z sytuacją Syrii zapewne szybko zostanie rozwiązany, ale istnieje duże ryzyko, że waluty emerging markets pozostaną pod presją. Katalizatorem wyprzedaży obligacji skarbowych stanie się zapewne seria danych z USA, która przesądzi ograniczenie tempa skupu aktywów na wrześniowym posiedzeniu FOMC.

USA: Drugi odczyt PKB

Reklama

Dziś najważniejszą pozycją w kalendarzu makroekonomicznym jest rewizja dynamiki PKB za II kw. w USA. Szacunki tempa wzrostu charakteryzują się zwykle małym błędem z uwagi na to, że znany jest komplet danych o częstotliwości miesięcznej (jak produkcja przemysłowa czy sprzedaż detaliczna).

W tym kontekście zaskakująca jest spodziewana przez rynek znaczna skala rewizji – zannualizowane tempo wzrostu wyniesie 2,2 proc. wobec wcześniejszej wartości 1,1 proc. Jeśli rewizja zostanie skorygowana w górę to będzie to kolejny argument potwierdzający nasz scenariusz dywergencji koniunktur pomiędzy USA a Eurolandem, gdzie na razie odbicie wykazują „miękkie” dane ankietowe jak indeksy PMI.