Jak niemieckie wybory wpłyną na budowanie w UE unii bankowej? Ile mają wspólnego z wyborem nowego szefa Komisji Europejskiej? Czy jest szansa na poluzowanie polityki cięć i co z trzecim bailoutem dla Grecji? DGP analizuje powyborcze scenariusze dla Europy.

Merkel zostaje

Jeśli 22 września wygra Angela Merkel, fundamentalnych zmian w polityce europejskiej nie będzie. To scenariusz prawdopodobny – od kilku miesięcy sondaże ani drgną. Radykalnie nie zmienia ich nawet niedzielna debata telewizyjna urzędującej kanclerz z jej głównym rywalem z SPD Peerem Steinbrückiem. Według wszelkiego prawdopodobieństwa koalicja CDU/CSU i FDP utrzyma parlamentarną większość. Może się oczywiście zdarzyć, że liberalny koalicjant nie sforsuje progu wyborczego (na razie sondaże dają FDP 6 proc.). Kanclerz będzie wtedy szukała porozumienia z głównym konkurentem – SPD – w ramach tzw. wielkiej koalicji. Socjaldemokraci nie palą się jednak do takiego rozwiązania. Doskonale pamiętają przecież, że ostatni taki eksperyment z lat 2005–2009 skończył się totalną erozją ich poparcia. I spiciem całej śmietanki przez Merkel.

Wyborcza dogrywka

Reklama
Jeśli kanclerz nie dogada się z SPD, Niemcy czeka dogrywka. Szeroką lewicową koalicję SPD, Lewicy i Zielonych z powodu śmiertelnego skłócenia dwóch pierwszych partii można wykluczyć. Ale brak większych nadziei na nowe pomysły w polityce europejskiej ma jeszcze jedną przyczynę. Nazywa się ona Peer Steinbrück. Główny kandydat socjaldemokratów (tak jak większość partii) nadaje w temacie europejskim na tych samych falach, co Merkel. Przez ostatnie cztery lata popierał wszystkie decyzje pani kanclerz dotyczące pakietów pomocowych dla zadłużonego Południa oraz wielokrotnie podkreślał, że jedyną drogą do zażegnania kryzysu euro są budżetowe oszczędności.

>>> Czytaj także: Żelazna Kanclerz pod ostrzałem opozycji. Niemcy znów wesprą finansowo Grecję

Poluzować oszczędności

Dopiero tuż przed wyborami SPD podjęło delikatną próbę wyjścia z cienia Merkel. W przedstawionym w ubiegłym tygodniu planie na wypadek wyborczego triumfu Steinbrück powiedział m.in., że kurację oszczędnościową zaaplikowaną krajom Południa trzeba poluzować, „żeby nie zabiła pacjenta”. Nie powiedział jednak, jak chciałby to zrobić. Powrót do zablokowanego przez Merkel pomysłu euroobligacji? Nowy plan Marshalla dla Południa? Rezygnacja niemieckich banków z części greckich (i innych) wierzytelności? To wszystko pomysły wysuwane w ostatnich miesiącach przez niemieckich ekspertów czy publicystów. Nigdy jednak przez kluczowych polityków SPD.

Unia bankowa

Bardziej konkretny jest Steinbrück w temacie unii bankowej: chce przyspieszenia realizacji ślimaczącego się pomysłu. Teoretycznie jest gotów tak szybko, jak to możliwe, oddać kompetencje nadzoru bankowego z Berlina do Europejskiego Banku Centralnego (z siedzibą we Frankfurcie). Mówił też o powołaniu specjalnego europejskiego funduszu na restrukturyzację banków. Pieniądze na ten pomysł miałyby pochodzić nie z kieszeni podatników, lecz ze zrzutki samych instytucji finansowych. To właściwie jedyna głębsza różnica, bo Merkel do takich pomysłów raczej się nie pali. Jeden z liderów opozycyjnych Zielonych Jürgen Trittin zarzucił jej nawet ostatnio, że „blokuje temat unijnej reformy bankowej, bo jej partia tradycyjnie najwięcej datków na kampanię kasuje właśnie od... sektora finansowego”.

Nowy szef KE

W warunkach tak słabych widoków na przejęcie władzy niemiecka lewica też jakoś specjalnie nie szykuje się na dzielenie unijnych stanowisk po wyborach do Europarlamentu w 2014 r. Wiadomo, że ich mocnym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej będzie obecny przewodniczący Europarlamentu Martin Schulz. Wyborczy sukces chadecji znacząco zmniejsza jednak szanse na taki rozwój wypadków. Merkel raczej Niemca na to stanowisko forsować nie będzie. Zupełnie wystarczy jej któryś z zaufanych sojuszników. Na przykład Szwed Fredrik Reinfeldt albo Donald Tusk (jeśli zdecyduje się ubiegać o to stanowisko).

>>> Czytaj również: Bezrobocie w Niemczech najniższe od 20 lat. Gospodarka znów się rozpędza