Już wkrótce PGNiG może zyskać poważnych konkurentów na rynku zdominowanym dotychczas przez siebie w 98 proc. Do walki o rynek gazu w Polsce szykują się światowi giganci.

Duńskie firmy wyspecjalizowane w handlu gazem ziemnym i energią wzięły na cel Polskę. Jak ustaliliśmy, Danske Commodities dostała już koncesję na obrót surowcem, zaś Neas Energy ma ją otrzymać w ciągu najbliższych dni (Urząd Regulacji Energetyki wydał jej już pozwolenie na handel energią).

Obie liczą, że na naszym liberalizowanym rynku gazu uda im się zyskać kawałek biznesu zdominowanego teraz w 98 proc. przez PGNiG. Danske to jeden z liczących się traderów na naszym kontynencie. Jego przychody w zeszłym roku przekroczyły 1,2 mld euro, zaś zysk sięgnął niemal 30 mln euro. Działa w 31 krajach, w tym w największych gazowych hubach w Europie – m.in. w Austrii, Belgii, Niemczech, Francji, Włoszech i Holandii. Z kolei Neas Energy, obecny dotąd w Skandynawii, Niemczech i Wielkiej Brytanii, wchodzi zarówno do Polski, jak i Czech, Słowacji oraz na Węgry.Spółka planuje dostawy paliwa z zagranicy i handel na giełdach energii. W przyszłości może też zainwestować w magazyny gazu. – Mamy jasny cel, chcemy zaistnieć na najważniejszych rynkach w Europie. W tej strategii kraje Europy Środowej i Wschodniej są dla nas bardzo istotne – twierdzi Bo Lynge Rydahl, prezes Neas Energy.

>>> Czytaj też: PGNiG chce przejąć spółki dystrybucyjne z Czech i Austrii

Obie duńskie spółki na polski rynek wprowadza firma Exen, która ma pośredniczyć w ich kontaktach m.in. z URE i resortem gospodarki. – Ostatnio obserwujemy wzrost zainteresowania Polską ze strony zachodnich traderów, co ma związek z liberalizacją naszego rynku gazu – tłumaczy Joanna Wodzińska, dyrektor w Exen. W kolejce do wejścia na polski rynek gazu stoją już wielkie koncerny. Dwa tygodnie temu koncesję na handel surowcem dostał Shell. Spółka zamierza zaoferować u nas gaz z własnych złóż. Jej przedstawiciele nie ukrywają, że chcą pozyskać dużych klientów z sektora przemysłu i energetyki oraz hurtowników. Slavko Preocanin, prezes Shell Energy Europe, zaznacza, że Polska jest największym rynkiem gazu w Europie Środkowej i Wschodniej, a prognozowany wzrost zapotrzebowania czyni z niej atrakcyjny kąsek dla koncernu.

Reklama

>>> Czytaj też: Terminal LNG będize gotowy dopiero za pół roku

Podobnie twierdzą Niemcy, Francuzi i Rosjanie. RWE i GdF Suez zamierzają mocno zaangażować się w obrót surowcem w naszym kraju, a ten drugi nie wyklucza także zainwestowania w poszukiwania gazu łupkowego. Jak informował DGP już pod koniec sierpnia, o handlu gazem ziemnym w Polsce myślą też rosyjskie koncerny – Novatek i Rosnieft. Jerzy Kurella, prezes PGNiG, nie wyklucza, że na Towarową Giełdę Energii będzie chciał wejść też Gazprom. O kluczowych polskich odbiorców powalczą poza tym Mercuria i Gunvor, jedni z największych światowych traderów na rynku surowców (dostarczali już ropę Orlenowi i Lotosowi). Nie ma wątpliwości, że PGNiG straci dominującą pozycję. Konkurenci z zagranicy tylko czekali z wejściem do nas na liberalizację zasad handlu.

W grudniu 2012 r. TGE uruchomiła obrót gazem, zaś wczoraj weszły w życie przepisy, które zmuszają PGNiG do sprzedaży na niej części surowca. Najpierw ma to być 30 proc., od przyszłego roku 40 proc., a w 2015 r. już 55 proc. gazu. Będzie można więc handlować potężnymi ilościami gazu, wartymi kilka miliardów złotych. Swoboda pojawi się też po stronie kupujących. URE zwolni z obowiązku taryfowego największych odbiorców (zużywających minimum 25 mln m sześc. rocznie). Chęć zawarcia kontraktów poza taryfą wyraziły już 32 firmy, m.in. spółki chemiczne i petrochemiczne. Według Marka Woszczyka, prezesa URE, w 2014 r. zwolnienie obejmie już ponad 300 przedsiębiorstw.

>>> Czytaj też: Liberalizacja rynku gazu: surowiec z giełdy jest tańszy

Według Jerzego Kurelli warunki do konkurencji nie będą jednak równe. – Z jednej strony jesteśmy poddani konkurencji na rynku hurtowym, na którym są wyższe marże, a z drugiej działamy na rynku, gdzie obowiązuje taryfa dla odbiorców indywidulanych. A nie widzę chęci po stronie innych firm do dotarcia do najmniejszych odbiorców, gdzie gaz sprzedajemy nawet z ujemną marżą – podkreśla.