Nic w tym dziwnego, że decyzja o utrzymaniu dotychczasowej wartości programu skupu obligacji, znacząco wpłynęła na światowe rynki finansowe. To, na co inwestorzy powinni jednak zwrócić szczególną uwagę, to coraz bardziej niepokojąca sytuacja ekonomiczna w Stanach Zjednoczonych…

Odłożenie w czasie terminu ograniczenia programu QE3, istotnie, choć krótkotrwale, obniżyło wartość dolara względem większości walut. Na decyzję Fed zwyżką ceny zareagował przede wszystkim rynek akcji oraz surowców. W efekcie, indeksy giełdowe ustanowiły nowe rekordy, znacząco wzrosła również cena złota oraz ropy. Wydawać by się mogło, że w pewnym sensie zła wiadomość, okazała się dobrą... ale czy na pewno?

Masowe skupowanie obligacji jest działaniem stosowanym w sytuacji kryzysowej, a nie rozwiązaniem długoterminowym. O ile w 2008 roku zasilanie gospodarki tanim pieniądzem było niezbędne, to pięć lat później sytuacja wygląda już zupełnie inaczej. Zgodnie z danymi publikowanymi przez amerykański urząd statystyczny, od początku roku stopa bezrobocia stopniowo spada. Coraz lepsze dane dotyczą również dynamiki PKB. Od pewnego czasu Stany Zjednoczone przedstawione są jako przeciwieństwo pogrążonej w recesji Europy. Innego zdania wydaje się być jednak stojący na czele Fed – Ben Bernanke. Jego zdaniem, pomimo widocznej poprawy, w dalszym ciągu nie należy rezygnować z ultraluźnej polityki monetarnej.
W rzeczywistości chodzi jednak przede wszystkim o zachowanie wsparcia dla gospodarki w nadchodzącym kwartale. W Kongresie nadal trwa batalia o nową ustawę budżetową i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało dojść w tej sprawie do porozumienia. W perspektywie jest również zwiększenie limitu długu publicznego – obecny, sięgający 16.7 billionów dolarów, zgodnie z szacunkami resortu finansów, zostanie przekroczony już 17 października.

Kwestią sporną pozostaje ustawa o opiece zdrowotnej tzw. Obamacare, będąca aktualnie kością niezgody pomiędzy posiadającymi większość w Izbie Reprezentantów Republikanami, a zdominowanym przez Demokratów Senatem. Tymczasem, jak pokazuje historia, podzielony Kongres może poważnie zachwiać wiarygodnością Stanów Zjednoczonych. Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2011 roku – wówczas spór o wysokość limitu zadłużenia zakończył się utratą przez USA najwyższego ratingu kredytowego w agencji Standard & Poors. W tej sytuacji rozsądne wydaje się asekuracyjne utrzymanie programu skupu obligacji na dotychczasowym poziomie, dzięki czemu możliwe będzie przedłużenie giełdowej hossy nawet do połowy 2014 roku. Pytanie tylko, jakim kosztem?

Reklama

Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat Biały Dom zwiększył zadłużenie kraju o 2,4 biliona dolarów, co powoli stawia Stany Zjednoczone w położeniu Grecji. Czas najwyższy przestać walczyć z kryzysem poprzez generowanie jeszcze większego długu... Taki scenariusz nie może się dobrze skończyć.