Chodzi o przepisy, które w poprzedniej kadencji przygotował resort pracy pod kierownictwem Jolanty Fedak. Dotyczyły one zakazu łączenia pensji z emeryturą. Rok temu Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przepisy.

Minister pracy zapewnia, że emeryci, którzy stracili, odzyskają swoje pieniądze. Zostaną im wypłacone zaległe emerytury, kwotę, o którą byłyby waloryzowane i odsetki. Od momentu wejścia w życie ustawy ci, którzy znaleźli się w takiej sytuacji, mogą przez rok zgłaszać się do ZUS po wypłatę.

Na podstawie felernych przepisów ZUS od października 2011 zawiesił wypłacanie świadczeń osobom, które skorzystały z możliwego wtedy przejścia na emeryturę bez rezygnowania z pracy na etacie. Tysiące emerytów straciły świadczenie, które wypracowali sobie przez lata. Z niekonstytucyjnych przepisów skorzystał budżet państwa - jak wyliczył ZUS, oszczędności na tej grupie wyniosły ponad 600 milionów złotych.

>>> Czytaj też: Dziedziczenie w ZUS: Rzecznik ubezpieczonych i ZUS są przeciw

Reklama